Inspiracje,  Kultura,  Miejsca

Lubomierz – „Sami swoi” świętują ze św. Maternusem

Kto żyw, niech podąża w połowie września do Lubomierza. Dzień św. Maternusa, patrona miasta, obchodzony 14 września będzie w tym roku połączony z uroczystym sprowadzeniem jego relikwii z Trewiru do miejscowego kościoła. To właśnie tutaj dokonano niedawno sensacyjnego odkrycia około 300 relikwii wielu świętych, w tym również… św. Maternusa. Procedura kościelna nie została przerwana, dlatego też kościół będzie miał od tej pory dawne i nowo sprowadzone relikwie świętego. Uroczystości będą poprzedzone prawdziwą ucztą muzyczną – łacińskimi, gregioriańskimi nieszporami odtworzonymi na podstawie średniowiecznych zapisów.

Gorączka św. Maternusa

Maternus (zm. ok. 328) był pierwszym biskupem Kolonii i trzecim Trewiru, był także biskupem Tongerenu. Jest apostołem Alzacji. Święty Maternus jest orędownikiem w przypadku gorączki i chorób zakaźnych. Jego wizerunek zdobi herb Lubomierza. Jest on patronem tego miasta oraz Kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Przedstawiany jest z trzema infułami lub z kościołem z trzema wieżyczkami symbolizującymi trzy biskupstwa.

Część klasztorna z figurą św. Maternusa po prawej

Nieprzypadkowo św. Maternus jest orędownikiem w gorączce. Wydarzenia związane z odkryciem relikwii niemal całego panteonu świętych w Lubomierzu, rozpalają emocje od kilku miesięcy. W starej skrzyni ukrytej w ścianie dawnego archiwum kościelnego odnaleziono około 300 relikwii, które są opisane, a niektóre posiadają stosowne certyfikaty, w tym papieskie. Znajdują się tu szczątki ciał takich osób jak: św. Maria Magdalena, św. Krzysztof, św. Jerzy, św. Bonifacy, św. Erazm i… św. Maternus. Cała historia nabiera dodatkowego zabarwienia w związku z działaniami podjętymi przez lokalnych duchownych związanymi ze sprowadzeniem relikwii św. Maternusa z Trewiru. A stało się to jeszcze przed sensacyjnym odkryciem. Dopełnieniem całej procedury będzie więc wielkie religijne święto 14 września br., kiedy to oficjalnie w miejscowym kościele zostaną złożone relikwie św. Maternusa, choć – jak się teraz okazało – były już tam od dawna.

W gablocie można oglądać szczątki około 300 świętych gromadzone przez setki lat przez Benedyktynki

Uroczystości będą miały wyjątkowy charakter również z innego powodu. Otóż dzięki zaangażowaniu jednego z mieszkańców i władz kościelnych 13 września, w przeddzień głównych uroczystości, odbędą się wieczorne, łacińskie nieszpory gregoriańskie. Jak podaje Dolnośląskie Towarzystwo Historyczne, dzięki pomocy prof. Davida Hileya z Ratyzbony (Regensburg) udało się zdobyć muzyczno-liturgiczny materiał – kopię średniowiecznego rękopisu z archiwum biskupiego w Trewirze (Trier) zawierającego całodobowe oficjum o św. Maternusie. Składają się nań dedykowane mu antyfony (wersety rozpoczynające i kończące modlitwę), responsoria (śpiew solowy wykonywanym na przemian z chóralnym śpiewem refrenu), hymny, wersykuły wraz ze stosownym układem psalmów. Układają się one w cykl poszczególnych nabożeństw trwających od wieczora do świtu: pierwsze nieszpory, kompleta, matutinum, jutrznia, godziny mniejsze oraz drugie nieszpory. Wystąpi zespół Schola Gregoriana Silesiensis pod kierownictwem kantora Roberta Pożarskiego, który podjął się też zadania rekonstrukcji całej formy, przeprowadzenia prób ze swoim zespołem i ich poprowadzenia jako kantor. Szczegółowy program uroczystości zamieszczony jest na stronach parafii www.lubomierz.legnica.opoka.org.pl.

Pawlak kontra św. Maternus

Moje największe i najbardziej ekscytujące odkrycie podczas tegorocznych wakacji spędzonych w moim rodzinnym Dolnym Śląsku miało miejsce właśnie w Lubomierzu. Miałam tam po raz pierwszy obejrzeć miejsca, w których kręcono kultowe odcinki filmu „Sami swoi”. Tylko kilka ciekawskich osób spoglądających z okien w rynku świadczyło, że miasteczko w ogóle żyje. Miałam poczucie, że czas stanął tu w miejscu. Wygląd rynku i kamienic wokół nie zmienił się za wiele od czasów kręcenia scen filmowych, a przecież od premiery minęło 50 lat! Premiera filmu „Sami swoi” odbyła się 15 września, a więc można przyjąć, że tym roku szykuje się podwójne święto!

Muzeum Kargula i Pawlaka

Wizerunek miasta ociepliła nam wizyta w założonym na cześć głównych bohaterów filmu Muzeum Kargula i Pawlaka. Jedna sala ze zgromadzonymi pamiątkami i eksponatami filmowymi może nie byłaby aż tak interesująca, gdyby nie wyjątkowo rozmowny przewodnik, nadający temu miejscu szczególny charakter. Zwiedzanie, licząc nawet projekcję scen filmowych kręconych w Lubomierzu, zajęło w porywach pół godziny. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, nie wiedzieliśmy, co dalej robić. Taka wyprawa nie mogła się przecież zakończyć 40-minutowym pobytem w miejscu kultowym dla każdego Dolnoślązaka. A że ostatnio moje zainteresowania krążą wokół symboliki chrześcijańskiej, nasz wzrok przyciągnął niezwykły, jak na tę skromną miejscowość, Kościół Wniebowzięcia Marii Panny i św. Maternusa. I to był strzał w dziesiątkę!

Niezwykły skarb

Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, ile szczęścia nas spotkało, że trafiliśmy pod skrzydła lokalnego przewodnika i pasjonata Pana Zbigniewa Rotkiewicza. Tego dnia kościół był zamknięty, ale opuszczało go dwóch turystów, dla których zapewne na specjalną prośbę podwoje dawnego klasztoru Benedyktynek zostały otwarte. Zupełnie tego nieświadomi i będąc jedynymi gośćmi, postawiliśmy przewodnika przed faktem dokonanym, który indywidualnie i bezinteresownie oprowadził nas z pasją po zakątkach tej niezwykłej świątyni.

Wspaniałe wnętrza Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i św. Maternusa w Lubomierzu

Przewodnik starannie budował napięcie. Opowiadał nam o historii kościoła wchodzącego w skład zabudowań klasztornych sióstr Benedyktynek zamieszkałych tu w XIII w., które są głównymi bohaterkami sensacyjnego odkrycia. W kufrze ukrytym w ścianie jednego z pomieszczeń dawnego archiwum plebanii ukryły pieczołowicie zabezpieczone i opisane relikwie około 300 świętych! Przez setki lat uchowała się również w bardzo dobrym stanie ogromna kolekcja ornatów, sztandarów procesyjnych, kap i welonów. Najstarsze szaty pochodzą z 1500 r. Były gromadzone przez setki lat, a zostały ukryte przez siostry prawdopodobnie w związku z sekularyzacją, czyli przejęciem przez władze pruskie majątku kościelnego. Nie zapominajmy, że Lubomierz dopiero po II wojnie światowej został włączony do Polski.

Cenna kolekcja ręcznie wyszywanych ornatów gromadzona od XVI w.

Świat za klauzurą

Kiedy skończyliśmy zachwycać się wyjątkowym znaleziskiem, nasz przewodnik wprowadzał nas do kolejnych ukrytych korytarzy. Mogliśmy zwiedzić z reguły zamknięte dla postronnych osób pomieszczenia zakonne oraz kaplicę klauzurową. Znajduje się ona na piętrze, za głównym ołtarzem. Benedyktynki mogły zatem uczestniczyć we mszy siedząc w zdobionych ławach przed swoim ołtarzem, który (jakby plecami) styka się z górną częścią ołtarza głównego kościoła. Z okien usytuowanych na piętrze w części zakonnej można obserwować modlących się wiernych. Warto dodać, że siostry podczas mszy św. musiały zejść na parter, gdzie przez okienko specjalnych drzwi w nawie bocznej kościoła, przyjmowały Komunię św.

Ołtarz główny widoczny dla wiernych. Po drugiej stronie na wysokości dwóch szklanych trumien przy ołtarzu znajduje się kaplica klauzurowa

Kiedy wchodzi się do kościoła, uwagę przyciągają usytuowane po obu stronach ołtarza głównego dwie szklane trumny. Dopiero z wyższego poziomu dostępnego dla sióstr można je obejrzeć z niewielkiej odległości. Początkowo przyjęto, że to szczątki dwóch benedyktynek, ale teraz wiadomo, że w zdobionych trumnach znajdują się wspaniale zachowane i ozdobione szkielety św. Benignusa i św. Wiktoryna sprowadzone w 1776 r. z Rzymu. Zwiedzając obiekt niemal na każdym kroku można podziwiać wspaniałe dzieła sztuki sakralnej, malowidła, rzeźby i dawne wyposażenie.

Ołtarz kaplicy klauzurowej niewidoczny dla wiernych. Szklane trumny są na wyciągnięcie ręki

Lubomierz miara miłości

Wyszliśmy oszołomieni możliwością zwiedzenia pomieszczeń z reguły zamkniętych przed światem zewnętrznym. Ponadto obcowanie ze szczątkami 300 świętych też nie należy do codzienności. Dowiedzieliśmy się, że odkrycie to zaskoczyło historyków, znawców sztuki i duchowieństwo. Trudno powiedzieć jakie będą dalsze losy niezwykłych, być może na skalę europejską, tych zbiorów. Dlatego warto skorzystać z niebywałej okazji, jaką daje możliwość obejrzenia ich wszystkich z bliska.

Nasz przewodnik Pan Zbigniew Rotkiewicz

Czy autorem tego całego zamieszania jest sam św. Maternus? – trudno powiedzieć. Gorączka związana z popularnością trylogii „Sam swoi” może tym razem ustąpić miejsca zacnemu gronu świętych. Lubomierz – jedno z najmniejszych i najstarszych miast Dolnego Śląska – ciągle nie daje o sobie zapomnieć. Może tajemnica ukryta jest w dawnej nazwie miasta. Jego niemiecka wersja w tłumaczeniu brzmi Miłosna i tak miasto nazywało się zaraz po wojnie. Dopiero później pojawiła się nowa nazwa Lubomierz czyli miara lubienia, miłowania. I tej sympatii dla miasta jest ciągle co niemiara. Bo na Lubomierz po prostu „nie ma mocnych”!

tekst i foto Elżbieta Sandecka-Pultowicz
zdjęcie na czołówce ze strony www.lubomierz.pl

P.S. Serdecznie dziękujemy Panu Zbigniewowi Rotkiewiczowi za wspaniałe oprowadzenie i komentarz. Życzymy też zrealizowania wszystkich wielkich planów związanych z pokryciem kosztów ekspertyz i należytego wyeksponowania odkrytego skarbu.

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply