Inspiracje,  Miejsca

Hammam – łaźnia turecka

Zew przygody pognał nas w tym roku do słonecznej Turcji. W koszyku wrażeń do najprzyjemniejszych należała wizyta w hammamie – łaźni tureckiej. To przeżycie niemal metafizyczne. Rytuał trwa kilka godzin. Każda minuta niesie ze sobą ukojenie, pieszczotę i relaks. W naszej kulturze kąpiel przybiera formę krótkiego natrysku. W świecie arabskim ta czynność ma wymiar duchowy.

Doszorowana

Staram się dbać o siebie i swoje ciało, ale jest jedna myśl, która przychodzi mi do głowy myśląc o pobycie w łaźni tureckiej. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak wyszorowana, a jednocześnie zrelaksowana i wypielęgnowana. Tradycja celebrowania kąpieli ma długie tradycje i sięga starożytności. Kultury grecka, rzymska i turecka były oparte o nieziemskie wrażenia z łaźni. Umycie ciała było jednocześnie symbolicznym oczyszczeniem duszy. Jeżeli wybieracie się do Turcji, powinien to być punkt obowiązkowy waszego pobytu. Poznawanie innej kultury od strony łaźni może być ciekawym doświadczeniem.

Gdzie szukać hammamu?

masaz_piana
Jeden z etapów hammamu – mycie pianą

W tureckich miastach (na przykład w Side, gdzie możesz zwiedzić starożytny amfiteatr), a najlepiej hotelach (ja odwiedziłam hammam w hotelu Sunberk, o którym możesz poczytać więcej klikając z link). Praktycznie na terenie każdego hotelu są świadczone tego rodzaju usługi. Nawet bezpieczniej korzystać tam ze zbawiennych dobrodziejstw masażu. Turysta może w każdej chwili wrócić w to miejsce, bo łatwo je zlokalizować. Jeśli zdecydujemy się na masaż wykonany w miejskim przybytku mogą czekać nas niemiłe niespodzianki. Słyszałam o przykrych dla kobiet incydentach, które naruszały ich nietykalność. Pragnąc wykluczyć takie niechciane zdarzenia, warto pamiętać o kilku zasadach. Zawsze możemy żądać, aby kąpiel i masaż wykonywała kobieta. Trzeba również dokładnie określić zakres i czas wykonywania poszczególnych czynności. Za „tę samą” usługę zapłacimy 15, a nawet 30 EUR (w Warszawie za taką usługę zapłacimy ok. 320 zł), ale jeden seans potrwa godzinę, a drugi, co najmniej trzy. Kwestia wyboru, ale warto wiedzieć, za co się płaci. W Turcji niemal wszystko podlega negocjacjom. Im więcej ustalimy szczegółów przed, tym mniej rozczarowani będziemy po.

Jak się przygotować?

Na zabieg najlepiej zdecydować się na początku naszego urlopu. Odpowiednio oczyszczona skóra będzie świetnie przygotowana do kąpieli słonecznej. Masaż natomiast rozluźni nasze ciało i wprowadzi w błogi nastrój. Do salonu należy zabrać dwuczęściowy strój plażowy, a mężczyźni kąpielówki. Przyda się też dobry humor. Na kompleksowy seans trzeba zarezerwować od 2 do 3 godzin. Zapewniam, że nie będziecie żałować ani jednej minuty.

Zgodnie z rytuałem

laznia_turecka
Marmurowy podest, na którym odbywa się peeling i mycie pianą

Po długotrwałych negocjacjach w kwestii ceny, oddaliśmy nasze zmęczone ciała rękom specjalistów. Wraz z mężem i córką weszliśmy do rozgrzanej sali wyłożonej marmurem. Na środku znajdował się duży marmurowy podest, podobny do katafalku, ale proszę tego źle nie kojarzyć. Trzeba położyć na nim ręcznik, a potem siebie. Rozgrzane kamienie zaraz dadzą znać o sobie. Kilkanaście minut leżenia powinno przynieść rozluźnienie, ogrzanie mięśni i spokój. Leżeliśmy więc jak trzy mumie, wdychając parę i myśląc o zielonych migdałach. Zajmowała się nami przesympatyczna Turczynka, nosząca miano łaziebnej. Była ubrana w jednoczęściowy strój kąpielowy i finezyjnie zawiązaną chustę na biodrach. Jedynie taki strój zapewniał jej komfort nie tylko ze względu na temperaturę panującą w łaźni, ale – jak się później okazało – „mokrą” robotę.

Klaps na osłodę

laźnia_turecka
Wspaniała masażystka z hammamu w Sunberk Hotel w tureckim Side

Po relaksacji przyszła kolej na szorowanie. Pani chwyciła zwinnie końce ręcznika, przesunęła jak laleczkę moje ciało na jeden brzeg stołu, to samo zrobiła z moim małżonkiem. Niemal jednym paluszkiem przesunęła naszą córkę, która za chwilę przeszła do innej sali na masaż czekoladowy. Pani wzięła się ostro za dwa „brudasy”. Założyła na dłoń parcianą rękawicę służącą do peelingu ciała. Najpierw wyszorowała mojego męża. Zerkałam jak intensywnie dobiera się do wszystkich kończyn, torsu i pleców. Widząc moje zainteresowanie postanowiła lekko zażartować. Przystawiła dłoń na wysokości jego pośladków, a potem drugą dłonią klasnęła mocno imitując klapsa. Och… znalazłyśmy porozumienie bez słów. Zrobiło się bardzo wesoło. Mój mąż nie zaprotestował chyba tylko z tego powodu, że był tym wszystkim zbyt oszołomiony. Na zakończenie – bez słów – zaprezentowała zużytą i nową rękawicę. Bez cienia wątpliwości „czarna” prawda wyszła na jaw. Potem przyszła kolej na mnie. Odczułam twardą rękę łaziebnej we wszystkich częściach ciała. Mnie też się dostało klapsa, ku uciesze mojego męża. Potem rozpoczęła się żonglerka strumieniami wody. Pani nabierała do metalowej misy wodę, po czym chlustała nią na nasze ciała. Trzy ciepłe strumienie, a potem na rozbudzenie jeden chłodny. Oddychaliśmy głęboko. Czuliśmy się jak małe dzieci, których mama polewa dla zabawy wodą. To był dopiero początek dobrej zabawy.

Magia piany

Nastąpiło ciekawe zjawisko. Leżenie na rozgrzanym, ale suchym ręczniku było znośne. Kiedy jednak ręcznik namókł, piekło niemiłosiernie. Oboje oczekiwaliśmy z zaciekawieniem dalszych wydarzeń. Pani ustawiła obok nas duże wiadro. Zamoczyła tam płócienny worek, po czym majestatycznie, obracając się lekko w lewo i prawo, nabierała do środka powietrze. Tuż nad ciałem przeciągając ręką w dół, wyciskała ogromne ilości piany. Pokryła nas metrowa, lśniąca, bąbelkowa warstwa. To była niezwykle widowiskowa część seansu. Zaczął się drugi etap szorowania pianą z mydlin, a potem gruntowne płukanie. Pluskało na wszystkie strony. Mój mąż, kiedy usiadł, dostał jeszcze w promocji kilka strumyków na czubek głowy. Następnie, troskliwie zapakowani w szlafroki, udaliśmy się do sąsiedniego pomieszczenia na wygodne fotele, gdzie czekały na nas chłodne napoje, zimny arbuz i filiżanka tradycyjnego, tureckiego czaju (herbaty).

Delikatne dłonie

masazystka
Podziękowanie za cudowne przeżycia

Kiedy nasze ciała ochłonęły, przyszedł czas na masaż. W zacienionym pomieszczeniu, przy dźwiękach tradycyjnej muzyki tureckiej rozpoczęła się część zasadnicza. Przy użyciu wonnych olejków pani dotykała poszczególnych partii ciała, masując, lekko ugniatając, innym razem mocno uciskając. Począwszy od małego palca u stopy, a kończąc na czubku głowy. Masażystka chwytała każdą dłoń, przeplatała swoje palce i ciągnęła mocno, co dawało złudzenie zbierania i oczyszczania ciała z niewidzialnych trosk, ciężarów i złej energii. Cudowne uczucie. Nieco bolesne, ale jednocześnie bardzo ożywcze. Na koniec cudowna pani łaziebna nałożyła maseczkę na twarz i cichym krokiem opuściła salę, dając nam godzinę na relaksacyjną drzemkę. Czuliśmy się po tym, jak nowo narodzeni. Czyści, wymasowani, rozluźnieni i szczęśliwi.

Między Wschodem a Zachodem

Mam przekonanie, że w naszej szerokości geograficznej nie odnosimy się z odpowiednią troską do własnego ciała. Biorąc szybki prysznic, nawet kilka razy dziennie, coś nam umyka. Niby jesteśmy czyści na ciele, ale niedomyci duchowo. W tym tkwi chyba czar filozofii tureckiej łaźni. Moje słowa nie są w żaden sposób odkrywcze, bo ludzie wiedzieli to już w starożytności. Na Wschodzie te dobre zwyczaje na szczęście przetrwały. Nie zmieniły tego nawet prywatne łazienki, które są dziś w każdym mieszkaniu. Choć publiczne łaźnie nie są już, jak kiedyś, miejscem towarzyskich spotkań, nadal pozostają oazą relaksu. Cywilizacja przyniosła nam pośpiech i bylejakość. Zewsząd słyszymy: „szybko”, „nagły efekt”, „błyskawicznie”, „gotowa w minutę”. Nasz kult ciała nie niesie ze sobą prawdziwej troski o nie. Odsunęliśmy się od siebie, zapomnieliśmy o tym, jak wielkie znaczenie ma fizyczny kontakt z drugim człowiekiem. Hammam dał mi przekonanie, że znalezienie ukojenia wymaga czasu, czułego dotyku i powolności. Im dalej na Wschód, tym większa tego świadomość.

Klaps refleksji

Przeczytałam takie mądre zdanie, że codziennie patrzymy w lustro na osobę, od której zależy całe nasze życie. Czy jesteśmy za siebie odpowiedzialni? Czy rzeczywiście dbamy o siebie? Pielęgnujemy dobre uczucia? Nie zawsze. Utulmy więc swoje ciało. Wyciszmy myśli. Ukołyszmy się do snu. Nasze ciało i duch tego pragną. Poczujemy się wspaniale ze sobą i swoim ciałem. To przesłanie jest aktualne przez stulecia.

Częścią tradycji tureckiej jest również handel. O tym jak handlować w Turcji, jakie kupić pamiątki i ziarna przeczytaj klikając w podane linki.

Wykorzystałam trzy zdjęcia ze strony Sunberk-HamamSpa-Turkish-Bath
https://www.facebook.com/pages/Sunberk-HamamSpa-Turkish-Bath

Jeśli podobała Ci się ta informacja, kliknij poniżej. 🙂

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply