Inspiracje,  Zdrowie

Jak być fit po 40-tce?

Nie jest łatwo zmierzyć się ze swoimi „strachami”. Każdy nosi w sobie kompleksy większe lub mniejsze. Nieraz udaje się je całkowicie wyeliminować, innym razem nieco osłabić. Sporo moich kompleksów dotyczy wyglądu. Dbanie o sylwetkę „załatwiałam” do tej pory zdrowym żywieniem, ponieważ przez całe życie towarzyszył mi ewidentny wstręt do sportu. Przychodzi jednak taki okres w życiu dojrzałej kobiety, że to za mało…

Tekst dedykuję wszystkim mniej lub bardziej zakompleksionym, tym, którzy nie wierzą w siebie, nie znoszą wysiłku fizycznego i są przekonani, że już w nic w życiu nie można zmienić, zwłaszcza w kwestii wyglądu. Dla osób powtarzających:

– Mój wygląd to kwestia genów.
– Sport w moim wieku?! Nie jestem przecież nastolatką/nastolatkiem.
– Kochanego ciała nigdy za wiele.
– Nie mam czasu na sport. Haruję w domu tyle, że nie mam już na nic ochoty.

Jak dobrze znam ten scenariusz. Wszystko inne jest bardziej ważne, niż my sami i nasze zdrowie. Wymówek mamy bez liku. Zwłaszcza kobiety tłumaczą się koniecznością dbania o dom, dzieci, męża. One same są najczęściej na szarym końcu ze swoimi potrzebami, ze swoimi, marzeniami, pasjami, ze swoim zdrowiem. Czują się tak niezbędne, niezastąpione, doskonałe w pracach domowych, że wszystko chcą najlepiej zrobić same. Nie wyobrażają sobie, że mogłyby 2-3 godziny w tygodniu poświęcić tylko sobie. No bo przecież dom się zawali, a ponadto co na to powiedzą mąż i dzieci? Tkwią więc przy swoim, nie zdając sobie sprawy, że rodzina doskonale sobie poradzi.

Najważniejsza jest głowa, a potem d…

Zanim przejdziemy do pracy nad ciałem, rzeczywiście wszystko zaczyna się w naszej głowie. Najpierw musimy sobie uświadomić czego chcemy, czego oczekujemy, co chcemy zmienić w naszych przyzwyczajeniach, codzienności, w nas samych. Jeżeli zmierzymy się z tymi trudnymi pytaniami, czas na kolejne: jak to wdrożyć? Jakże często chodzą nam po głowie wielkie reformy domowe, zmiana diety, zmiana nawyków, ale wszystko kończy się na rozmyślaniu i kotłowaniu myśli. Dlatego trzeba przystąpić do konfrontacji czyli rozmowy ze sobą samym, a także z rodziną.

Warto podjąć to wyzwanie, pokonać niepewność i głośno wyrazić to, czego pragniemy. Ten moment może wydawać się najtrudniejszy, ale co zazwyczaj wtedy słyszymy:

– A w czym problem?
– Chcesz? To zrób to.
– Damy sobie radę.
– Wreszcie chcesz się wziąć za siebie.
– A tyle razy mówiłam/mówiłem.

Dosłownie szczęka nam opada, kiedy okazuje się, że nie jesteśmy takie niezawodne, potrzebne, wyjątkowe i niezastąpione. Większość kobiet właśnie w tym momencie pomyśli:

– Tak?! Że sobie poradzą? Zobaczymy!
– Taką mam wdzięczność za moją pracę!
– Zaniedbana jestem? Dlaczego mówisz dopiero teraz!
– Teraz wam pokażę! Jeszcze będziecie płakać i mnie prosić.

Odnaleźliście gdzieś w tych słowach siebie? Widzicie teraz, że problem nie leży w nastawieniu naszych najbliższych i miliona innych rzeczy, tylko w nas samych? W tym momencie nie zostaje nam nic innego jak ruszyć swoją d…

Jak być fit i mieć look

Odpowiedź na to pytanie serwują nam media w każdej postaci. Kup to, zastosuj tamto, posmaruj tam i użyj tego – krzyczą reklamy. Niezwykle modna jest każda forma aktywności, tj. bieganie, pływanie, maszerowanie, jazda na rowerze czy siłownia. Wysiłkowi fizycznemu powinno towarzyszyć też zdrowa żywność. Triumfy święci jedzenie serwowane w pudełkach, modnie zwane cateringiem dietetycznym. Tylko kogo stać na wydanie 1.500 złotych na posiłki dla jednej osoby (dla 3-osobowej rodziny to wydatek rzędu 4.500 zł)?!

Tutaj trzeba zachować rozsądek i racjonalnie podejść do tematu. Z praktycznego punktu widzenia zdrowymi posiłkami najlepiej zająć się osobiście we własnym domu. Nic nie zastąpi swojego jedzenia, przygotowanego ze sprawdzonych i świeżych składników. Wprawdzie zajmuje to trochę czasu, ale w końcu nasze zdrowie jest najważniejsze, o ochronie domowego budżetu nie wspominając.

Bezlitosny PESEL

Przychodzi taki czas w życiu, że nawet zdrowie żywienie i dieta już nie pomaga. Spowolniony metabolizm, siedząca praca, sięganie po przekąski i używki przekłada się na zmianę wyglądu naszego ciała. Pojawiają się zmarszczki, w następnej kolejności brak jędrności ciała, zwisająca skóra na ramionach (tzw. motyle), cellulit i dodatkowe kilogramy. Oczywiście możemy pokochać siebie i w takiej postaci, ale jeżeli zależy nam na dobrym samopoczuciu, zdrowiu i wyglądzie trzeba się ostro wziąć za siebie.

Każdy moment jest dobry, każda pogoda, każdy dzień tygodnia i sekunda, aby się poruszać. Nie czekajmy na styczeń, kiedy próbujemy wdrożyć postanowienia noworoczne czy na marzec, aby zdążyć z formą przed urlopem. Przecież nie robimy tego dla innych, na pokaz, a dla najważniejszej osoby na świecie, jedynej, niepowtarzalnej, czyli dla siebie. Wystarczy jeden krok, odrobina systematyczności, aby poczuć zadowolenie, satysfakcję i ulgę, że tym razem się udało. No właśnie, nie zrażajcie się niepowodzeniami. Jeśli próbowaliście 100 razy, spróbujcie 101. Mnie udało się chyba za 1001, ale idę do przodu. Od kilku dni jestem posiadaczką karty do siłowni i na basen.

Jestem już po pierwszym szoku. 🙂 Jeśli chcecie wiedzieć jak starsza pani (czyli ja) odnalazła się na siłowni wśród fit-ludzi, jak wygląda pierwsza rozmowa z trenerem personalnym i jak ćwiczy się w wodzie – zapraszam niebawem na kolejny odcinek.

zdjęcie z zasobów pixabay

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply