Jesień już się rozgościła
Dokładnie wczoraj przypadał Dzień Spadającego Liścia i trzeba przyznać, że aura idealnie się dostroiła do święta. Lato pięknie pożegnało się w miniony piątek wydając ostatnie, gorące tchnienie. Po pracowitym sezonie, kiedy niemiłosiernie pchało w górę słupki termometru, grillowało z góry ziemię i przeniosło nas w afrykański klimat, odeszło na zasłużony wypoczynek. Jesień bez zbędnej zwłoki wprowadziła swoje rządy.
Zmiana, przyznam, jest bezlitosna. Z gorącego lata i letnich sukienek, z dnia na dzień trzeba przestawić się na cieplejsze ubrania. Sezon rajstopowo-kurtkowy uważam za otwarty. Miałam jeszcze pewne wątpliwości czy sięgnąć dziś po cienką czapkę, ale wiele osób bez skrupułów założyło jesienną garderobę. Lubię powtarzać, że nie ma brzydkiej pogody, tylko strój trzeba odpowiednio dobrać. Potrzeba jednak czasu, aby po wyjątkowo upalnych dniach dostosować się do niższej temperatury.
Niebawem przestawię na inny rytm cały mój dom i rozpocznę oswajanie jesieni. Jak ją ocieplić i pokochać? Wyciągnę solną lampę, aby wieczorami rozpalać ognisko domowe. Zamiast wiązanki lnu, w tym roku piękne lato będzie mi przypominać zapachem lawenda, którą ustawiłam na kuchennym stole. Odkurzę porcelanowy czajnik, aby był gotowy rozgrzewać nas smakiem ulubionych herbat. Ze smutkiem będę patrzeć na znikające liście z drzew, które oglądam zza okna, ale nie da się zatrzymać tego, co nieuniknione. Tak jak w życiu…
Kiedy dopadnie Was jesienna chandra, proponuję zainspirować się tym, co daje jesień. Wątkiem przewodnim może być na przykład dynia. Mnie zainspirowała lawenda. Okazją były urodziny męża. Wystarczyło kilka dobrych gatunków serów, w tym oczywiście lawendowy (wyborny smak), winogrona, rukola, orzechy, francuskie wino, świeca i najważniejszy składnik – dobry nastrój i pogoda ducha. Akurat to ostatnie jest w stanie osłodzić każdy posiłek, choćby był to chleb z dżemem. I takich jesiennych, sentymentalnych wieczorów i nie tylko Wam życzę. ?