Kruszwica – miasto legenda
Trwale wpisały się w historię tego miasta. Setki lat temu bohaterskie gryzonie dokonały prawdziwego aktu sprawiedliwości zjadając niewdzięcznika o imieniu Popiel. Miasto baśni i legend leży w malowniczej okolicy nad Jeziorem Gopło. W Kruszwicy bierze początek historia naszego państwa. Tutaj wytwarza się dziennie tysiąc ton słodkiego cukru, a złoty olej leje się strumieniami.
Kruszwica, to miasto z ogromnym potencjałem, skrywającym pradawną historię polskiej państwowości owianej magią i tajemniczością. Jakimś dziwnym trafem nie jest wpisane w „obiegowe” trasy szkolnych wycieczek, jak Gniezno czy Kraków. Szkoda, bo tutaj swoje dzieje rozpoczyna ród Piastów – pierwszych władców Polski. Dzięki nim gród zyskał karty pełne chwały, które przez lata obrosły również w legendy i mity. Kruszwica jest prawdziwym diamentem na mapie Kujaw. Kiedyś przebiegał tędy szlak bursztynowy i prężnie funkcjonowała żegluga. Dziś kraina burakiem i rzepakiem stoi. Miejscowa cukrownia mogłaby osłodzić wszystkie smutki, a popularny olej kujawski płynie po kraju jak rzeka.
Szukając śladów dawnych Słowian dotarł tu Jerzy Hoffman, aby zekranizować „Starą baśń” J.I. Kraszewskiego. W Mysiej Wieży można obejrzeć fotoreportaż z planu filmowego, szkoda tylko, że nie ma tam eksponatów wykorzystanych przy produkcji. Filmowa opowieść jest najlepszą reklamą miejsca, które poza legendarnymi postaciami jest uznane za najstarsze miasto w Polsce. Wśród malowniczych pól szukać można oznak bytności dawnych Słowian. Przypomnieć sobie o prostocie życia i o tym, co w nim najważniejsze – wolność, zdrowie, kontakt z naturą i przyjaźń z ludźmi. Mieszkańcy słusznie wierzą, że znajdujący się tu mały czakram promieniuje dobrą energią zapewniając harmonię i rozwój. Wszakże tak jest od wieków…
Okolica jest przepiękna, co wspaniale widać z Mysiej Wieży, którą należy obowiązkowo odwiedzić przypominając sobie podłe poczynania króla Popiela. Miasto położone tuż nad wodami Jeziora Gopło na obrzeżach oblane jest rzeką Wartą. Korzystają z tego członkowie klubu żeglarskiego, a także miłośnicy jachtingu motorowego oraz windsurfingu. Turyści mogą odbyć w rejs po wodach Gopła.
Miejscem obowiązkowych wizyt wszystkich przyszłych architektów i uczniów klas piątych, poznających cechy budowli romańskich, powinna być kolegiata z XII w. Nic nie jest w stanie tak przemówić do wyobraźni człowieka jak chłód panujący wewnątrz świątyni, jej bryła i masywność murów. Wewnątrz panuje mrok rozświetlony jedynie charakterystycznymi małymi oknami. Zanim przekroczymy próg tej wyjątkowej świątyni wyobraźmy sobie, że wierni robią to już od ośmiuset lat.
Kruszwica znalazła się na trasie mojej tegorocznej podróży wakacyjnej. Obudziła wspomnienia. Jak byłam mała, kupno książek w jedynej w Chojnowie księgarni, nie należało do najłatwiejszych. To były czasy długich kolejek, zapisów na towary i sprzedaży spod lady. Nie wiem w jaki sposób, ale mama kupiła mi wówczas trzy – pierwsze w moim życiu i jedyne jak do tej pory – kolorowe dwujęzyczne komiksy z serii „Legendarna Historia Polski” z rysunkami wybitnego Grzegorza Rosińskiego: „O Smoku wawelskim i królewnie Wandzie”, „Opowieść o Popielu i myszach” oraz „O Piaście Kołodzieju”.
Przeglądałam i czytałam je w nieskończoność, przenosząc się w wyobraźni do miejsc z kart książek. Te trzy zeszyty posiadam do dziś w swoim książkowym archiwum. Są czytane przez następne pokolenie. Podczas pobytu w Kruszwicy niespodziewanie znalazłam się w miejscu, które kiedyś mogłam sobie tylko wyobrażać. Doświadczenie cudowne. Szukajcie takich miejsc z dzieciństwa, bo one są dopełnieniem rozpoczętej kiedyś historii.
Patrząc na Kruszwicę z Mysiej Wieży bardzo się rozmarzyłam… Oczami wyobraźni zobaczyłam multimedialne muzeum na miarę krakowskich Sukiennic, które przenosi w świat dawnego życia i zwyczajów Słowian. Przybliża losy Piastów w sposób, jakiego oczekują dziś młodzi. Za pomocą kliknięć w monitor, dotyku, dźwięku i obrazu.
Widzę zainteresowanie w oczach zwiedzających, którzy zapoznają się z recepturą dawnych trucizn, medykamentów, magicznej mocy ziół. Udziela mi się dreszczyk emocji na myśl o szklanym tunelu, w którym harcują myszy. Już słyszę pisk dziewczyn i szaleństwo chłopaków na widok masy gryzoni. Czuję zapach kwiatów i traw, z których można upleść wianek po wizycie w muzeum. Czuję szorstki dotyk filcu, z którego można samodzielnie uformować myszkę kruszwicką (można takie „wygłaskać” w osadzie wikingów na Wolinie). Widzę także tłumy podczas corocznie organizowanych hucznie postrzyżyn i nocy świętojańskiej.
Dostrzegam również niezwykłą galerię oleistych smaków, gdzie można się dowiedzieć jak powstaje najpopularniejszy olej, a na koniec schrupać świeżo usmażonego kujawskiego placka ziemniaczanego. Na deser łapię za ogon białą myszkę – słodkie ciastko oblane lukrem z miejscowego cukru. Mniam! Do Kruszwicy zapraszam!
Elżbieta Sandecka-Pultowicz
P.S. Mam nadzieję, że ku radości turystów i mieszkańców Kruszwicy uda się kiedyś spełnić chociaż część tych marzeń. Życzę z całego serca.