Malowanie mieszkania – poradnik przetrwania
Wakacje z pędzlem – prawda, że pięknie brzmi? Właśnie tak optymistycznie postanowiłam podsumować mój tegoroczny urlop, który upłynął pod znakiem remontu. Malowanie mieszkania prowadziliśmy samodzielnie z mężem. Oboje jesteśmy amatorami w tej dziedzinie, więc nie zabrakło emocjonujących przygód. Przyznam, były pot i łzy, były radości, jest zadowolenie. Jak przygotować się do przedsięwzięcia i razem przejść ten survival?
- Chęci i dużo cierpliwości
Z tymi chęciami, to jest różnie. Zazwyczaj remont mieszkania to przymus, bo nie można dłużej znieść widoku brudnych ścian. Jeżeli nie pomaga już żadna aranżacja mebli czy dekoracje – nie czekaj. Jeśli coraz częściej goście dyskretnie pytają: „A kiedy ostatnio malowaliście…? lub „O, widzę, że przydałby się wam remont?” – to sygnał alarmowy. Rezerwuj czas, pokłady cierpliwości, pieniądze (dolicz 20% na nieprzewidziane wydatki, które w tej sytuacji są nieuniknione) i pędzel w ruch.
Uwaga! Jeżeli prace wykonujesz ze swoim mężem lub partnerem będzie to dla was jeden z najtrudniejszych testów. Jeśli nie chcecie ryzykować kłótnią, albo w najgorszym razie separacją, bez oporów zatrudnijcie firmę malarską. Uratujecie przed katastrofą i mieszkanie, i związek.
- Niezbędne zakupy
Nie zważajcie na miny sąsiadów, kiedy będziecie znosić do mieszkania kartonowe pudła. Robiąc to z uśmiechem na twarzy, unikniecie plotek, że się rozstajecie i któreś z was się wyprowadza. Remont najlepiej rozpocząć od zgromadzenia kartonowych pudeł, w których tymczasowo przechowacie swój dobytek.
W tym samym czasie trzeba zaopatrzyć się też w folię ochronną (może służyć jako płaszcz przeciwfarbowy, jak nasz malarz przejdzie nagle ze stanu abstrakcjonizmu w surrealizm), taśmę malarską (niezwykle przydatna w momentach krytycznych, jeśli najdzie nas ochota na jakiś negatywny komentarz lub marudzenie), przynajmniej 2 miękkie wałki (te od ciasta na inną okazję) wraz z kuwetą do lania farby (nie mylić z tą dla zwierząt), kij teleskopowy (dalekiego dostępu i szerokiego zastosowania) oraz najważniejsze – farba. Okazuje się, że ten ostatni, niewinnie brzmiący element może się okazać najważniejszym i zepsuć cały efekt końcowy. Lepiej odwiedzić wcześniej sklep z farbami i dokładnie zapoznać się z jej rodzajami oraz rozsądnie wybrać kolor. Podobnie jest przy zakupie samochodu, analizujemy parametry techniczne i osiągi, ale i tak najwięcej dyskusji przy wyborze koloru. Szczególnie płeć piękna jest wrażliwa na wszelkie odmiany subtelności i odcieni. Nie ma się czemu dziwić. Jak się ma potem patrzeć przez kilka lat (przed kolejnym remontem) na niechcianą barwę, to lepiej na kolorystykę poświęcić więcej uwagi.
U mnie wybór koloru ścian był wspólną decyzją całej rodziny. Padło na farbę o romantycznej nazwie „słońce Hellady”. W efekcie i tak przepłakałam trzy dni, bo w moim odczuciu nie wyszło, jak chciałam. Mój mąż, zdesperowany taką reakcją, chciał nawet przemalować ściany, ale ja nie miałam sumienia zamęczać go dodatkową robotą i kolejnymi dniami remontu. Odpowiadając naprędce wszystkim z politowaniem myślących o moim mężu powiem tak: jak się ma taką wrażliwość estetyczną, to się ją po prostu kocha. Włącznie z właścicielem. Przypomina mi się taka piosenka: „więc chodź pomaluj mój świat…” No to pomalował. Co miałam robić? Trochę pochlipałam, a potem… pokochałam. A wystarczyło kupić wcześniej próbki danego koloru i pomalować na ścianie. Odcień zupełnie inaczej wygląda na kartonowych próbkach firmowych, a inaczej na ekspozycji ściennej w markecie. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę światłocienie, jakie są w naszym mieszkaniu. Tak więc od tej pory u mnie codziennie świeci „słońce Hellady”.
Na tym etapie przygotowań warto rozważyć także nasze remontowe kreacje, które pójdą na zniszczenie. W reklamach dominuje zawsze taki obrazek: błękitne jeansy i czyściutka koszula w kratę, umorusany farbą policzek, kiedyś był jeszcze taki trójkątny kapelusik ze złożonej gazety (co starsi pamiętają). Co tu dużo mówić – fikcja. Wyciągnęłam wygodne legginsy, najbrzydszą i najstarszą koszulkę. Mój mąż próbował wystąpić w białym, stylowym kombinezonie (dostępnym w sklepach budowlanych), ale zrezygnował z niego bardzo szybko, kiedy zorientował się, że nie przepuszcza powietrza. Ta garderoba jest przeznaczona wyłącznie dla modowych desperatów lub pasjonatów sauny.
- Przygotowanie mieszkania
Zajęcie bardzo czasochłonne, ale im dokładniej zabezpieczymy okna, meble, listwy przypodłogowe i podłogi, tym mniej pracy będzie podczas sprzątania. Praca o charakterze plastycznym. Wymaga współpracy, cierpliwości, precyzji i czasu, a to wszystkie zapalne elementy w każdy związku. Należy więc wykazać dużo dobrej woli. A że zazwyczaj sprzątanie należy do kobiet, powinny one szczególnie w tym momencie zadbać o swój późniejszy komfort. W tym procesie trzeba też opróżnić wszystkie szafki i półki. Przedmioty najlepiej czyścić przy tej okazji i składać cierpliwie w pudełkach. Zapewniam, że będziecie mocno zszokowani, co do tej pory zgromadziliście w domu. Powrócą też wspomnienia, dlatego też osoby sentymentalne są narażone na kilka dni emocjonalnych wrażeń. A robota czeka! Okrywamy folią wszystkie meble i szafy. Zaciągamy w górę żaluzje bądź rolety i zaklejmy folią okna. Mieszkanie nabiera wówczas charakteru sali terapeutycznej i trzeba dużo dobrej woli, aby z niego nie uciec. Dlatego dobrze zabezpieczmy wszystkie drzwi wejściowe do pozostałych pomieszczeń.
W Castoramie są do nabycia (ok. 50zł) specjalne osłony na drzwi z rozpinanym zamkiem, wielokrotnego użytku. Uwaga! Dla dzieci może to być dodatkowa atrakcja, również po zakończeniu prac. Na honorowym miejscu stawiamy odkurzacz, bo będzie niezbędny do bieżących porządków. Jeżeli nagle przestanie pracować sprawdźcie filtr, bo duża ilość pyłu w pierwszej kolejności go zanieczyszcza. Warto zaopatrzyć dobrze lodówkę, bo to nie jest czas na przygotowywanie wykwintnych dań. Najlepiej przywołać wspomnienia obozowo-wojskowe kupując konserwy, czym wprawicie tym samym w stan szoku młodsze pokolenie, które zapewne nie jest przywykłe do takiego menu. Remont też może być przygodą!
- Malowanie
Część zasadnicza naszego remontu i najbardziej nerwowa. Zanim wałek pójdzie w ruch (wyłącznie na ścianie) trzeba uzupełnić ubytki za pomocą masy szpachlowej. Tu przydadzą się umiejętności artystyczne.
Kobiety mają to opanowane do perfekcji, ale niewielu mężczyzn wykonuje przecież codzienny makijaż. Po nałożeniu szpachlówki następuje przełom. Nic nie można zrobić poza czekaniem, aż wyschnie. Zazwyczaj 24 godziny. Kolejny test na cierpliwość. Ja postanowiłam ten czas spożytkować na zaległą lekturę i sięgnęłam po „Inferno” Dana Browna. Nie mogłam lepiej wybrać. Na moje nieszczęście nie znam włoskiego, bo w tłumaczeniu inferno znaczy piekło. Zresztą cała akcja oparta jest na dziele „Boskiej komedii” autorstwa Dantego Alighieri. Piekielne sceny przewijały mi się więc w realu i fikcji literackiej. Nie brakowało też scen sensacyjnych. Były dramaty, sytuacje komiczne, opatrzność boska też, kiedy dobrnęliśmy do finału. Okazuje się, że wybór literatury może mieć ogromny wpływ na nasz stan psychiczny.
Wracając do remontu, potem jest pierwsze malowanie, dzień na wyschnięcie i drugie malowanie również z kolejnym dniem na suszenie. Tym, który drga ręka (oczywiście z wysiłku) polecam do zastosowania podczas malowania ścian kolorową farbą, wałek przysufitowy (koszt ok. 50 zł). Specjalna prowadnica pozwala szybko i równo położyć farbę na styku z sufitem. Na koniec pozostaje pomalować małym pędzelkiem miejsca trudnodostępne np. przy oknach, kontaktach, gniazdkach itp. Na pewno pojawią się dodatkowe problemy. Ja na przykład wpadłam na genialny pomysł wymiany kontaktu. Wiecie, taki eksces estetyczny. Tymczasem podczas montażu pojawiły się jakieś nieprzewidziane problemy techniczne. Mój mąż mówił do ściany przez jakieś trzy godziny. Ale działa. To znaczy kontakt. Zrezygnowałam z wymiany kolejnego…
- Generalne sprzątanie
Trzeba zmierzyć się z największym wrogiem czyli wszędobylskim kurzem. To doskonała okazja, aby dokładnie wypolerować półki i szafki, a każdą wkładaną z powrotem rzecz, obejrzeć ze wszystkich stron pod kątem przydatności – ładnie napisane, ale cholernie trudne do realizacji. Selekcja i zdecydowanie – to dwa kluczowe słowa niezbędne w tej fazie remontu. Mnie życie uratowały jednorazowe ściereczki (doskonałe do listew przypodłogowych, a w zasadzie wszystkiego). Kiedy wię6.c wyszorujecie wszystkie klosze (ściągnięte obowiązkowo na czas malowania), meble, fotele i krzesła, umyjecie okna i wypolerujecie podłogę – padniecie jak nieżywi. Jeśli wasz związek jeszcze przetrwał, usiądźcie razem i delektujcie się wspaniałym widokiem mieszkania przez co najmniej kilka najbliższych lat… do czasu kolejnego remontu. Malowaliśmy salon z kuchnią, przedpokój i łazienkę. Została jeszcze sypialnia, więc ciąg dalszy nastąpi.
Elżbieta Sandecka-Pultowicz
P.S. Dwa tygodnie dobrowolnego więzienia we własnym mieszkaniu z rodziną na szczęście tylko wzmocniły nasze relacje, czego życzę wszystkim, nie tylko przy okazji malowania mieszkania.