
Nastolatki i alkohol
Pędziłam do metra. Przede mną szła trójka młodych ludzi. Początkowo byłam głucha na ich rozmowy, ale z każdą sekundą moje zainteresowanie rosło. To było ciekawe doświadczenie, zwłaszcza z poziomu rodzica dorastającej nastolatki. Dowiedziałam się jak wyglądają kontakty ze „starymi” i co jest trendy w świecie używek.
Butelka z piwem potoczyła się z hałasem. Jeden z chłopaków w białych trampkach, niechcący zahaczył o nią butem. Okazało się, że była niemal pełna. Piwo rozlało się po chodniku. Szedł w towarzystwie kolegi i koleżanki. Wszyscy podążali w stronę metra.
– Co tak marnujesz alkohol – zakpił kolega.
– Kto mógłby przypuszczać, że butelka jest pełna – westchnął właściciel śnieżnobiałych conversów. – Dobrze, że nie pobrudziłem butów.
– Twoi rodzice zaraz „wywąchaliby” aferę alkoholową – komentował towarzysz.
– Sam sobie piorę, bo mieszkam z ojcem, matka się wyprowadziła – tłumaczył chłopak w trampkach.
– Moi też się rozwiedli – odpowiedział kolega. Matka ma dziecko z innym facetem, a ja mieszkam z ojcem, z praniem jest różnie.
Dziewczyna słysząc te słowa poczuła się wywołana do odpowiedzi.
– A moi jeszcze są razem… – niemal wyszeptała.
Odniosłam wrażenie, że jest skonsternowana i poczuła, że odstaje od ogólnych trendów rodzinnych.
– Moja matka była u nas wczoraj – mówił chłopak w trampkach. – Dała wykład o alkoholu, żebym nie pił, uważał i takie tam… Pamiętam nieraz jak stawała w progu drzwi wesolutka po spotkaniu z koleżankami – kontynuował: – Zawsze mówiła wtedy – wypiłam tylko kieliszek wina – na co mój ojciec odpowiadał udając zdziwienie – ciekawe czy kieliszek był tak duży jak wiadro, czy wypiłaś kieliszek, ale z każdej butelki?
Wszyscy się roześmiali.
– No tak, starzy potrafią przesadzać – skwitował drugi chłopak.
– Mój ojciec inaczej mi to tłumaczy – mówił właściciel białych trampek. – On wie, że poza alkoholem są narkotyki. Jasno mi to tłumaczy: słuchaj młody, pamiętaj, albo jedno, albo drugie, tylko nie mieszaj!
Młodzież skręciła w innym kierunku. Pędząc do metra, zwolniłam kroku. Zastanawiałam się, kto lepiej kontroluje sytuację, ci młodzi czy ich rodzice. Zresztą tolerancja i „zdrowy rozsądek” ojca jednego z chłopaków, też dawała mi do myślenia. Trudno pogodzić się z jego teorią na temat mniejszego zła, ale z drugiej strony ma lepszy kontakt z synem niż matka. Jest przynajmniej szczery.
Córka mi rośnie, jak na drożdżach. Jaką postawę wybrać? Odpowiedzi jeszcze nie znalazłam. Wiem natomiast, że uważne słuchanie młodych ludzi może przynieść wiele korzyści. I jeszcze jedno – jeden kieliszek, to kwestia interpretacji. Zawsze może być przecież o jeden kieliszek za dużo…
Elżbieta Sandecka-Pultowicz

