Niezwykłe przyjaźnie
Człowiek najczęściej wybiera na swojego pupila psa lub kota. Okazuje się jednak, że przyjaźń można nawiązać z innymi, nietypowymi zwierzętami, czego dowodzą Karina, Dorota i Łukasz pracujący w „stołecznej”.
Fruwający Delfin
Jest szary, pedantycznie dba o swoje otoczenie i uwielbia popisywać się przed kobietami. W opiekuńcze ręce Doroty Kańskiej z Gabinetu Komendanta Stołecznego Policji trafił przed 13 laty. Znaleziony w ogródku z przestrzelonym skrzydłem szybko zdobył sympatię i stał się ulubionym pupilem całej rodziny.
Była zima, ranny gołąb z ledwością czołgał się po zaspie. Prawdopodobnie został postrzelony z wiatrówki. Trudno było przejść obok niego obojętnie i zostawić bez pomocy. Dorota natychmiast pojechała z nim na wizytę do ornitologa warszawskiego zoo. Niestety nie było jasnej diagnozy, padła nawet sugestia, że ptak może udawać, chcąc przezimować w domowych warunkach. Na dworze czekałaby go pewna śmierć, więc przygarnęła biedaka.
– Nazwałam go Delfin ze względu na piękną barwę piór – opowiada Dorota. Szybko się zadomowił. Niestety nie lata, ale dzięki temu mogę swobodnie wypuszczać go do ogródka. Nie trzymam go w klatce. Ma ulubione pudełko, w którym trzyma swoje szmatki i piórka. Nie znosi, kiedy ktoś je ruszy, bo wtedy z oburzeniem wyrzuca wszystko z pudełka i układa wszystko po swojemu. Prawdziwy pokaz zaczyna się podczas wizyt moich koleżanek. Wtedy jak prawdziwy mężczyzna stroszy piórka i zwraca na siebie uwagę. Wobec panów jest agresywny i bardzo zazdrosny.
Delfin reaguje podobnie jak pies. Biegnie na powitanie. Reaguje na zawołanie. Sam wyznaczył sobie miejsce na toaletę i nigdy nie brudzi w innym miejscu. Nie wiadomo tylko, dlaczego lubi od czasu do czasu łapać za skórę ręki (nawet boleśnie), szczególnie wtedy, kiedy jest sam przez wiele godzin. Uwielbia być głaskany, a jego przysmakiem są jajka i twaróg. Dorota przyznaje, że do ptaków ma wyjątkową słabość, ale to rodzinna przypadłość. Jej ojciec uwielbiał latające stworzenia, o czym świadczą kartony pełne kolorowych albumów. Chętnie przygarniał wszystkie ptaki, szczególnie bezradne pisklęta, które wypadły z gniazda. W domu była sroka, kawka, wróbel i trzy zięby. Trudno się dziwić, że Dorota tak chętnie opiekuje się swoim „pierzastym”. Jedyne, czego ptakom zazdrości, to umiejętności latania. Może z tego powodu uwielbia podróże samolotem i jest to dla niej najlepszy środek lokomocji.
Przyjaciel z kolcem
Wszystko zaczęło się od fascynacji programami Wojciecha Cejrowskiego. Relacje z dalekich podróży pobudziły wyobraźnię Łukasza Drzazgowskiego z Wydziału Teleinformatyki KSP do tego stopnia, że postanowił w dość oryginalny sposób sprawić sobie odrobinę egzotyki we własnym domu. Skorpion z rodziny pandinus cavimanus stał się jego ulubieńcem, budząc jednocześnie grozę u wszystkich znajomych.
– Chciałem mieć jakieś ciekawe, nieprzeciętne zwierzę. Rozpatrywałem zakup węża, skorpiona lub piranii. W grę wchodziła jednak mobilność, dlatego padło na skorpiona, którego można łatwo transportować. Po długich konsultacjach ze sprzedawcą wybrałem gatunek pajęczaka, którego jad nie jest tak groźny, jak u innych skorpionów. Mój wybór musieli jeszcze zaakceptować rodzice. Tata od razu pogodził się z faktem, mama opierała się tylko jeden dzień. Jako zodiakalna skorpionica, szybko znalazła porozumienie.
Skorpiony są groźne dla człowieka, bo ich jad paraliżuje układ nerwowy, a ukąszenie może być śmiertelne. Mają zdolność hibernacji, a w chwilach zagrożenia potrafią wbić kolec we własny korpus, dokonując samobójczej śmierci. Są bardzo wrażliwe, wyczuwają najmniejszy podmuch i ruch. Reakcja jest błyskawiczna. Swoimi szczypcami są w stanie przeciąć papier, a także ludzką skórę. Zjadają żywe chrabąszcze i świerszcze. Spragnione zanurzają się w wodzie, aby się napić. W ciągu dnia ukrywają się w cieniu.
– Z czasem nauczyłem się umiejętnie chwytać skorpiona specjalną pęsetą i przemieszczać. Moje egzotyczne hobby przyciągało do mojego domu ciekawskich kolegów i koleżanki. Po trzech latach skorpion odszedł, ale lubię zwierzęta, więc mam nowego pupila. Kot rasy mainecoon nazywa się Bonifacy. Jego waga może osiągnąć ok. 20 kilogramów, a długość 1,5 metra. Obecnie waży blisko 14 kg, jest elastyczny i bardzo inteligentny. Trójwarstwowa sierść przenika kolorami bieli, szarości, czerni i brązu. Zalicza się do kociej szlachty, co widać w jego ruchach. Lubię mówić o nim ?książę elektor?. Jest do mnie przywiązany jak pies. Należy do tzw. kotów jednego właściciela, więc nasza przyjaźń ma szansę na długi staż.
Inteligentna Kluska
Charakterna, inteligentna i rozrywkowa – tak w kilku słowach wyraża się o swojej ukochanej szczurzycy rasy dumbo Karina Pohoska z Wydziału Komunikacji Społecznej KSP. Do jej zakupu skłoniła Karinę tęsknota za jej psem Maxem.
Klunej, jak przezywa szczurzycę Karina, szybko wkradła się w jej łaski, a że jest młoda i skora do zabawy, skutecznie potrafi oderwać myśli od smutnych wydarzeń. Karina chętnie się z nią bawi, przytula, a także uczy, a wiedzę inteligentny gryzoń przyswaja sobie bardzo szybko. Kluska nauczyła się reagować na zawołanie, zawsze okazuje silne emocje, kiedy Karina wraca do domu.
– Kocham zwierzęta od dziecka. Byłam długo uczulona nawet na pluszaki, dlatego teraz nadrabiam „stracony” czas. Miałam już trzy chomiki, rybki, żółwia Dudusia oraz dwie szczurzyce Łatkę i Sarę – opowiada Karina.
Mało tego! Potrafiła przez rok opiekować się ślimakiem winniczkiem Guliverem, zanim z powrotem trafił na łono natury. Zwierzęta są częścią jej życia. W przyszłości chciałaby spełnić swoje marzenie i sprawić sobie Yorka i nie będzie to zapewne jej ostatni pupil.
Elżbieta Sandecka-Pultowicz