Bezpieczeństwo

Pies do poszukiwań zwłok

Jest jedną z najlepszych w Polsce specjalistek od brudnej roboty, bowiem nie można inaczej określić fachowca od poszukiwania ludzkich zwłok. Wytropi rozkładające się ciało nie tylko zakopane w ziemi, ale także w wodzie. Ze względu na swoje wyjątkowe zdolności jest angażowana do skomplikowanych spraw kryminalnych w całym kraju. Jedyną osobą potrafiącą poskromić jej ogromny temperament jest przewodnik psów asp. sztab. Waldemar Tyszkiewicz.

„Draka” w Policji

Imię w pełni oddaje jej wyjątkowy temperament. Draka jest psem rasy foksterier, który posiada instynkt łowiecki, może płoszyć lisy, buszować w norach, ale równie dobrze gonić dziki, wspaniale tropi również po śladach grubą zwierzynę. Świetnie radzi sobie w wodzie. Pragnąc wypracować u tych psów posłuszeństwo, niezbędne są ogromne pokłady cierpliwości oraz systematyczny trening. To wszystko jest jej w stanie zapewnić asp. sztab. Waldemar Tyszkiewicz z Sekcji Konnej i Przewodników Psów Służbowych Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego KSP, który zaofiarował swój czas, serce, a nawet dom.

– Pracujemy ze sobą od sześciu lat. Jest zwariowana, ale właśnie za to bardzo ja lubię. Dysponuje ogromną dawką energii, witalności, jest ciekawska, bardzo wesoła, a jednocześnie dominująca. Nie liczy się, że pies jest od niej dwa razy większy. Pomimo swoich zaledwie 10 kilogramów biegnie odważnie, oszczeka go, a na koniec założy mu łapę demonstrując swoją przewagę. Prawdziwa draka! Z nią nie można się nudzić – z uśmiechem przyznaje policjant.

Psia elita

Może właśnie taki charakter jest potrzebny do wykonywania arcytrudnych i nieprzyjemnych zadań związanych z wyszukiwaniem ludzkich zwłok. Wyjątkowy zmysł powonienia u psów daje tu szerokie spektrum możliwości. Nie ma innego tak doskonałego mechanizmu, który pozwoliłby bezbłędnie wytropić, w tym przypadku zwłoki, w różnych stadiach rozkładu. W Polsce jest około 15 psów policyjnych wyspecjalizowanych właśnie w tym zakresie, a więc można powiedzieć, że stanowią psią elitę.

Ich głównym zadaniem jest precyzyjna lokalizacja zwłok. Psy reagują na specyficzny – nie da się ukryć – odrażający dla człowieka zapach rozkładającego się ciała. I to niezależnie od czasu, jaki upłynął od śmierci. Psi nos potrafi zresztą wyczuć nie tylko ciało, ale także kości, krew, włosy, a także paznokcie. Tak, jak każdy człowiek ma swój niepowtarzalny zapach, tak zwłoki emanują wyjątkową mieszanką woni. Ciało, które ulega procesowi rozkładu w całej kompozycji zapachów posiada jednak specyficzny aromat charakterystyczny dla ludzi po śmierci. Psy tresowane pod tym kątem są niezawodne podczas wyjaśniania wielu spraw o charakterze kryminalnym. Są to różnego rodzaju poszukiwania osób zaginionych, co do których istnieje podejrzenie, że zostały zamordowane. Psy nazywane potocznie „zwłokowcami” specjalizują się również w szukaniu wisielców i topielców.

– Z większych spraw, w których braliśmy udział z Draką, to poszukiwania zaginionej Ewy Tylman, dwóch nastolatków w Mokobodach, a także działania w sprawie Krzysztofa Olewnika. Każda taka akcja jest bardzo wyczerpująca. Trzeba uważnie spenetrować wyznaczony teren, bez względu na warunki atmosferyczne i specyfikę terenu. Pies nie może też pracować przez 24 godziny na dobę. Jeżeli jestem kierowany do wyjaśnienia jakiejś sprawy na terenie kraju, opuszczam rodzinę na kilka dni. W mojej pracy sukces ma dwa oblicza. Z jednej strony odnalezienie zwłok, co ma kluczowe znaczenie w prowadzonym śledztwie, z drugiej makabryczne widoki, na które nigdy nie pozostaje się obojętnym i tkwią w świadomości do końca życia.

„Zwłokowiec” w akcji

W terenie łatwiej sterować psem i zlokalizować zwłoki. Najpierw zaznacza się wycinek terenu, który ma być sprawdzony, a penetracja najlepiej przebiega, kiedy chodzi się zygzakiem. Na efektywność działań wpływa mnóstwo czynników jak wiatr, rodzaj gleby, czas, w jakim zwłoki leżały w ziemi, itd. Do najbardziej ekstremalnych zadań należy poszukiwanie zwłok w wodzie. Draka jest w tym wybitną specjalistką.

– Ostatnio na Wiśle przy Moście Śląsko-Dąbrowskim precyzyjnie zaznaczyła miejsce, w którym później znaleźliśmy poszukiwane ciało. Trzeba wyjaśnić, że działania na wodzie są niezwykle trudne. Poszukiwania prowadzone są z łodzi, którą opływa się wskazany teren. Zapach nie zawsze wydobywa się z miejsca, gdzie są zwłoki, ale niesiony wiatrem emanuje dalej. W poszukiwaniach ciał zakopanych, teren się nakłuwa, aby wydobyć odór. Niekiedy trzeba zebrać wierzchnią warstwę ziemi, po czym działania rozpocząć od nowa.

Draka już trzykrotnie świetnie się spisała w sprawach kryminalnych i znalazła zakopane zwłoki. Tajemnica jej sukcesu tkwi przede wszystkim w nagrodzie, która czeka na nią po wykonaniu zadania. Największą przyjemność sprawia jej aportowanie gumowej piłeczki, ale tylko takiej, która piszczy. Dla takiego „rarytasu” Draka zrobi wszystko.

– Pewnego razu zwątpiłem w jej umiejętności. Nie podejmowała tropu, a inny pies, również zaangażowany w poszukiwania, wskazywał miejsce. Przy czym okazało się, że był tam zakopany koń. Draka po raz kolejny nie dała się wywieźć w pole, z czego byłem bardzo dumny – przyznaje asp. sztab. Waldemar Tyszkiewicz.

Sceny z „Titanica”

Szkolenie i współpraca są niezbędne w pracy przewodnika i jego czworonożnego partnera. Tylko i wyłączne systematyczny trening, jak w przypadku każdej dyscypliny sportowej, potrafi przynieść rezultaty i sukces. To nie jest tak, że wystarczy jedno pogłębione szkolenie psa, który będzie już „ustawiony” przez całą służbę. Zwierzę zapomina, wychodzi z wprawy, gubi się w toku czynności, jeżeli nie jest poddawane systematycznym ćwiczeniom. Wyłącznie powtarzalność jest w stanie zapewnić automatyczne, wręcz perfekcyjne wykonanie zadania. Jeszcze do niedawna przewodnicy mogli ćwiczyć ze swoimi psami przez cały dzień raz w tygodniu, obecnie trening prowadzi się raz na dwa tygodnie.

– Treningi mają spowodować, aby psa nic nie zaskoczyło w realu. Poza niezbędną kondycją, inscenizujemy różne sytuacje, ćwicząc nieustannie pożądane reakcje. Trzeba przy tym wszystko dostosować do umiejętności, stopniowo wprowadzać nowe elementy. Co roku najważniejszym egzaminem, który jest przepustką do dalszej służby jest atestacja. Każdy pies policyjny poddawany jest ściśle określonym procedurom. Jeżeli nie podoła realizacji zadań, przechodzi na emeryturę, co w policyjnych procedurach określane jest jako „wybrakowanie”.

Warto przy tej okazji jasno zaznaczyć, co pokutuje w powszechnej opinii, że psy specjalizujące się w tropieniu zwłok, nie są karmione ludzkim mięsem. W Polsce jest to surowo zabronione, co wynika z polskiego i międzynarodowego prawodawstwa. Do treningu używa się syntetycznych środków. Podczas ćwiczeń na wodzie wrzuca się na dno specjalną kapsułkę, a po upływie około 30 minut uruchamia się jej poszukiwania.

– Draka uwielbia te działania. Jak tylko wyczuje poszukiwany zapach staje dęba, piszczy, zapiera się o burtę i nie ma żadnego respektu dla wody. Po pozytywnym zakończeniu zadania oraz nagrodzie, wskakuje na łódź i ustawia się dumnie na dziobie, jak w filmowej scenie z „Titanica” – z rozbawieniem opowiada policjant.

Trening na lądzie przebiega nieco inaczej. Igłą pobiera się specjalny płyn, wstrzykuje w materiał, po czym wkłada do miedzianej rurki, aby nie zniekształcić zapachu. Nieraz jest to kawałek nogi manekina nasączony substancją przypominającą swoją kompozycją zapachową fetor rozkładającego się ciała. Tych przygotowań nie może wykonywać przewodnik, bo jego zapach, zawsze wyczuwalny dla pasa, może zakłócić prawidłowy przebieg zadania.

To musi być miłość

Aspirant sztabowy Waldemar Tyszkiewicz łączy miłość z wielką odpowiedzialnością wobec swoich podopiecznych. Jest przewodnikiem nie tylko dla Draki, od dwóch lat również dla psa patrolowo-tropiącego, owczarka niemieckiego, który wabi się Insekt. Pełni z nim 8 lub 12-godzinne patrole. Policjant wraz z psem pełnią służbę w parkach, ale przede wszystkim reagują na wszystkie pilne wezwania, kiedy użycie psa jest niezbędne podczas czynności policyjnych. Dlatego też poruszają się samochodem, odpowiednio wyposażonym, m.in. w klimatyzację, zapewniającym czworonogom komfort podczas transportowania. Jest oczywiste, że psy oraz konie doskonale studzą agresję, zwłaszcza pseudokibiców.

– Psy są wtedy poddawane silnym emocjom. Zawsze mają na sobie kaganiec. Jeszcze nigdy nie byłem zmuszony, a co regulują ściśle przepisy, spuścić psa bez kagańca za uciekinierem. Już sama nasza obecność wywołuje pożądane zachowanie i ma aspekt psychologiczny. W trakcie dynamicznych zdarzeń z udziałem tłumu kibiców pies jest niezwykle poruszony. Kiedyś poleciały w naszą stronę kamienie. Starałem się swoim ciałem osłonić mojego czworonożnego partnera, ale moje nogi od szarpania się psa w kagańcu były niemal sine – wspomina policjant.

Trzeba bowiem pamiętać, że współpraca pomiędzy policjantem i psem jest oparta na zaufaniu, a jednocześnie bardzo silnej więzi.

Jasność „W ciemności”

To właśnie z tych powodów, a mianowicie ogromnego przywiązania i wdzięczności, Waldemar Tyszkiewicz zaopiekował się swoim dawnym partnerem. Z Wagajem, też owczarkiem niemieckim, byli na dobre i złe przez 9 lat. Kiedy został wycofany ze służby, wziął go pod swoje skrzydła. Wystąpili nawet razem w filmie Agnieszki Holland „W ciemności”. Obecnie Wagaj jest mocno schorowany i ze względu na niedowład tylnych łap jeździ na specjalnym wózku. Wszystkie koszty leczenia i szczepień pozostają wyłącznie w zakresie opiekuna.

– Z Wagajem nawiązałem kontakt od pierwszego wejrzenia. Dawniej policjanci w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach mogli wybrać swojego służbowego psa. Istotna była tzw. chemia między partnerami, co znacznie ułatwiało dalszą współpracę. Dziś każdemu przewodnikowi przydziela się psa i nawet imię jest losowane. Z tego powodu nie było wielu chętnych na Insekta, ale my „dogadaliśmy się” wybornie. O Drace nie wspominając – mówi asp. sztab. W. Tyszkiewicz.

Wszystkie służbowe psy Pan Waldemar przygarnął do swojego domu. Dzieje się to po spełnieniu szeregu warunków i za zgodą komendanta stołecznego, bo generalnie psy policyjne mają swoje kojce w jednostce. Szczepienia i opieka weterynaryjna leżą w gestii Policji. Psom zabieranym do prywatnych domów przydzielana jest karma, a Draka ma jeszcze w dodatkowym pakiecie dwa należne strzyżenia w zakładzie fryzjerskim. O wielkiej pasji naszego policjanta i umiłowaniu do czworonogów niech świadczy również fakt, że to nie jedyne psy w jego domu. Ma jeszcze prywatne dwa owczarki niemieckie: Kolę i małego szczeniaczka Lupitę.

– Wraz z moją żoną i synem stanowimy wielką kochającą się rodzinę, a może raczej stado z przywódcą, bo tak postrzegają to psy. Moi najbliżsi chętnie włączają się w opiekę i wychowanie wszystkich pupili. Nie wyobrażam sobie innego zajęcia, choć przyznam, że jako przewodnik psów osiągnąłem już pułap parametrów w uposażeniu – przyznaje policjant z 15-letnim stażem.

Wszystkim miłośnikom psów zaleca obowiązkową lekturę A. Brzezichy i H. Lisieckiego „Amatorskie szkolenie psów”. W kontekście ostatnich pogryzień dzieci przez psy nasz stołeczny specjalista radzi: – Tresura musi być prowadzona nieustannie. W każdym tym przypadku to wina człowieka. W relacjach z psem najgorszy jest brak uczuć, a najważniejsza jest więź. Trzeba pamiętać, że pies jest zwierzęciem, a człowiek zawsze powinien być człowiekiem.

Elżbieta Sandecka-Pultowicz
fot. Marek Lisowicz

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

2 komentarze

Leave a Reply