Pozory mylą
Jej drobna sylwetka nie wskazuje, że tkwi w niej taka siła. Patrząc na mł. asp. Aleksandrę Saraceń trudno uwierzyć, że przez wiele lat była w kadrze narodowej pięcioboju nowoczesnego, a teraz zwycięża w zawodach policyjnych. Z ostatnich Światowych Igrzysk Policjantów i Strażaków w Nowy Jorku przywiozła cztery medale, w tym dwa złote.
Sport jest wpisany w jej życiorys. Od najmłodszych lat była bardzo ruchliwa. Jej rodzice aktywnie spędzali czas wolny. Zabierali swoje córki na wypady za miasto łącząc je ze spacerami, biegami i pływaniem. Zawsze bardzo wspierali Olę w jej dążeniach do osiągnięcia sukcesu. Jak była dzieckiem, poświęcili mnóstwo czasu, aby zrealizować jej napięty grafik. W ten sposób udało im się już u małej Oli wdrożyć systematyczność, dobrą organizację czasu i odpowiedzialność. Te umiejętności po latach zaczęły procentować?
Ostatni sukces
W rozgrywanych na przełomie sierpnia i września br. Światowych Igrzyskach Policjantów i Strażaków w Nowym Jorku wzięło udział 15 tysięcy zawodników. Spośród kilkudziesięciu dyscyplin, Aleksandra wystartowała w trzech konkurencjach, zdobywając w kategorii indywidualnej kobiet: złoty krążek w biegu na stadionie na 10 km, brąz w biegu cross na dystansie 5 km, oraz srebro w biathlonie (bieg oraz strzelanie bojowe do sylwetki). W tej ostatniej dyscyplinie drużynowo wraz z podinsp. Maciejem Wojciechowskim z Wyższej Szkoły Policyjnej w Szczytnie wywalczyli złoto. Przed dwoma laty Aleksandra przywiozła z tych zawodów, rozgrywanych wówczas w kanadyjskim Vancouver, dwa brązowe medale i jeden złoty za zwycięstwo w półmaratonie.
Trening przede wszystkim
– Wszystko, co osiągnęłam, zawdzięczam ciężkiej i systematycznej pracy – mówi Aleksandra. Nic łatwo i szybko nie przychodzi, ale wtedy zwycięstwo inaczej smakuje. Poświęcam na trening sporo czasu, ponieważ trenuję sześć razy w tygodniu. Nie wychodzę z domu na dystans krótszy niż 12 km. Średnio pokonuję trasę na długości 15 km. Wszystko też zależy, do jakich zawodów się przygotowuję. Zimą miesięcznie przebiegam 400 km, a latem około 300. Tak, jak w rolnictwie, staram się przepracować mroźne miesiące, żeby zebrać plony w promieniach słońca.
Aleksandra zanim przeszła do Policji przez 17 lat trenowała pięciobój nowoczesny, w skład którego wchodzą: bieg, pływanie, strzelanie, jazda konna i szermierka. Przez 10 lat była w kadrze narodowej. Ze swojej najsłabszej dyscypliny, czyli biegów, uczyniła teraz swój największy atut, sięgając po zwycięskie laury.
Satysfakcja gwarantowana
– Uprawianie sportu sprawia mi ogromną przyjemność – przyznaje Aleksandra. Polubiłam bieganie, ponieważ nie trzeba dużych nakładów. Wystarczą chęci. Sport to część mojego życia. Sposób na stres i rozładowanie napięcia. Gwarancja dobrej kondycji i zdrowia. To również dobry czas na słuchanie ulubionej muzyki, książek, a także na przemyślenia. Ostatnio z prawdziwą przyjemnością wysłuchałam „Przedwiośnia”, które z niechęcią czytałam w liceum. Najbardziej lubię moment, kiedy po ćwiczeniach wracam do domu. Po kąpieli, pomimo fizycznego zmęczenia, czuję przypływ energii. Ona pozwala mi zacząć dobrze kolejny dzień.
Jak w każdym sporcie poza dyscypliną i systematycznością istotne jest zdrowe odżywianie. Dieta musi być urozmaicona i ograniczona w tłuszcze. Ze względu na białko i żelazo niezbędne jest spożywanie mięsa, a przed zawodami węglowodanów.
– Nie przepadam za słodyczami i nigdy nie miałam problemów z wagą. Dobre odżywianie jest bardzo istotne, ponieważ zaniedbania w tej kwestii od razu przekładają się na zdrowie. W ubiegłym roku doprowadziłam się do anemii, co było wynikiem wycieńczenia i zbyt dużego obciążenia fizycznego. Staram się teraz rozsądniej realizować moją ulubioną łacińską sentencję „anima sana in corpore sano”, czyli „w zdrowym ciele zdrowy duch”.
Nie każde złoto, co się świeci
Z dobrych wyników i medali zadowoleni są wszyscy. Rodzina, przyjaciele i przełożeni. Gratulują i podziwiają trofea. Na tym jednak się kończy. Sukcesy sportowe to wyłącznie osobiste osiągnięcie. Zmienione jesienią ubiegłego roku przepisy nie pozwalają policjantom dbać o swoją kondycję w godzinach pracy dwa razy w tygodniu. Pozostaje praca własna, po godzinach. Nawet tak utytułowana medalistka, jak Aleksandra, nie otrzymuje dodatkowych dni wolnych na udział w zawodach. Transport, noclegi i wyżywienie trzeba sobie zorganizować we własnym zakresie lub szukać sponsorów.
– Przywykłam do tej sytuacji, ale z zazdrością spoglądam na moich zagranicznych kolegów, którzy są wspierani i promowani przez swoją rodzimą firmę. Może w przyszłości uda się również u nas dopingować w ten sposób utalentowanych policjantów. Startując za granicą zawsze zakładam koszulkę z orzełkiem na piersi i znakiem polskiej flagi, a najcenniejszym trofeum są dla mnie te wszystkie zwycięstwa, podczas których odegrano „Mazurka Dąbrowskiego” – mówi Aleksandra.
Przyszłe starty
W tym roku Aleksandra wzięła udział w Maratonie Warszawskim. W kwietniu br. wywalczyła złoto w Mistrzostwach Policjantów oraz szóste miejsce w Mistrzostwach Polski w Maratonie (dystans 42 km 195 m) rozegranym w Dębnie w zachodniopomorskiem. W planach Aleksandra ma jeszcze kilka startów. Na początku października po raz kolejny weźmie udział w biegu ku czci pamięci policjanta, który poległ na służbie w miejscowości Hutki Kanki w powiecie zawierciańskim.
– Ten symboliczny, ale bardzo trudny, crossowy bieg organizują w hołdzie pamięci jego koledzy. Zawsze myślę sobie, że to mógł być każdy z nas, dlatego poza rywalizacją jest chwila zamyślenia. W zawodach startują wyłącznie policjanci, był wśród nich m.in. Zastępca Komendanta Głównego Policji nadinsp. Kazimierz Szwajcowski.
Następnego dnia Aleksandra wystartuje w morderczym „Biegu o Nóż Komandosa” w Lublińcu. Biorą w nim udział przedstawiciele służb mundurowych, a co ciekawe zawodnicy startują w mundurach i służbowych butach. Cyklicznie bierze udział w „Torch Run” – charytatywnym biegu strzegących prawa na rzecz olimpiad specjalnych. Przemierzając Polskę grupa policjantów biegnie z pochodnią spotykając się z uczestnikami tych zawodów i sprawiając tym samym ogromną radość dzieciom.
– Niesiemy im uśmiech, sprawiamy, że czują się szczęśliwsze – dodaje Aleksandra. Nigdy nie wiadomo, czy człowiek sam nie będzie potrzebował pomocy. To ogromna przyjemność móc dzielić się z innymi radością. Przebywając z chorymi dziećmi lepiej poznajemy siebie i zawsze możemy się czegoś nowego nauczyć.
Ambitna i niezależna
Rozmawiając z Aleksandrą czuje się w niej wewnętrzną siłę. Jest zodiakalnym Skorpionem i choć nie wierzy w horoskopy przyznaje, że uparcie dąży do celu. Podkreśla, że bez tego nie byłaby konsekwentna w postanowieniach. Dowodem na to są nie tylko laury w dziedzinie sportu. Jest absolwentką Akademii Wychowania Fizycznego, ale ktoś zaprzyjaźniony postawił jej w kwestii wykształcenia wysoką poprzeczkę. Przyjaźń nie przetrwała próby czasu, ale ona z zaciśniętymi zębami, przekładając służby, przewalając w dochodzeniówce tony dokumentów, ćwicząc w pocie czoła do zawodów, uczyła się do kolejnych trudnych egzaminów z prawa. Ma ogromną satysfakcję, w lipcu br. obroniła pracę magisterską na temat: „Nadzór prokuratora nad postępowaniem przygotowawczym” na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
– Tak się jakoś składa w moim życiu, że do wszystkiego muszę dochodzić sama. Bez żadnego wsparcia. Bez taryfy ulgowej. Już się z tym pogodziłam. Lubię wyzwania i staram się im sprostać – przyznaje Aleksandra.
Jej słowa nie są bez pokrycia. Od marca br. po przejściu z KRP VII do Laboratorium Kryminalistycznego KSP pilnie pokonuje kolejne szczeble wtajemniczenia wyjątkowej, choć niekiedy budzącej podzielone zdania profesji – osmologii. W arkana tej wiedzy wprowadza ją jedyny (oprócz niewykonującego już czynnie tej profesji Naczelnika Laboratorium) w stołecznej komendzie ekspert z tego zakresu podinsp. Mirosław Rogowski. Aleksandra jest po egzaminach: z angielskiego, podstaw kryminalistyki oraz podstaw osmologii w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym. To zaledwie początek. Musi zagadnienie poznać w praktyce. Zaprzyjaźnić się z psami, poznać charakter ich pracy, zachowania, reakcje, kolejność działań. Musi wydać sto projektów opinii w różnych sprawach, napisać pracę zaliczeniową, ukończyć kurs, zaliczyć praktyki, aby móc przystąpić do ostatecznego egzaminu.
Najtrudniejsze wyzwanie
Aleksandra jest instruktorem narciarstwa i żeglarstwa jachtowego oraz – po specjalizacji na AWF – trenerem pływania. Ma za sobą wymarzony i pierwszy skok ze spadochronem. Jeździ motocyklem. Dłuższe trasy pokonuje Yamahą Virago, na krótszych odcinkach porusza się po Warszawie skuterem. Mogłoby się wydawać, że jest kobietą ze stali, ale to tylko pozory. Swoją wrażliwość skrywa głęboko. W domowym zaciszu opiekuje się kotką Luką i jak każda kobieta marzy o prawdziwym szczęściu.
– Chciałabym posiadać jak najdłużej dobre zdrowie i mieć w przyszłości kompletną rodzinę. Marzę o uzyskaniu stosownych uprawnień eksperta w dziedzinie osmologii – mówi Aleksandra.
Niełatwo nadążyć za taką kobietą, dlatego też Aleksandra w rozmowie wspomina, że szczególne podziękowania za wyrozumiałość należą się Adamowi.
– Dziękuję mu za to, że jest, bo zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam łatwego charakteru – ze szczerością przyznaje Aleksandra.
On również jest policjantem. U boku Oli zaczął biegać. O rywalizacji na razie nie może być mowy, w grę wchodzi jedynie kompromis. Można im tylko życzyć, aby w zgodzie dobiegli do swojej wymarzonej mety.
Elżbieta Sandecka-Pultowicz