Inspiracje,  Kultura,  Ludzie,  Miejsca

Stadionowy handel, jak sprzed lat – Bazar Olimpia

Kiedy trafiłam tam przypadkiem po raz pierwszy, myślałam, że przeniosłam się wehikułem czasu do poprzedniej epoki. Zapytałam pierwszą z brzegu osobę, gdzie jestem, udając, że jestem spoza Warszawy. Miejsce dokładnie przypominało Stadion Dziesięciolecia. Gwar ludzi i ścisk, sprzedaż z drugiej ręki, handel dosłownie wszystkim, co wymyślił człowiek. Z jednej strony wędliny i jaja, obok sukienki i pościel, a pomiędzy starą porcelaną – suszone ryby i używane książki. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest jeszcze w Warszawie miejsce, gdzie można usłyszeć: „Kupujcie! Tutaj najtańsze truskawki!”, najlepsze kawałki disco-polo oraz grajków ulicznych. Bazar przy stadionie „Olimpia” oszałamia, a moja czerwona torebka ma od dziś konkurentkę.

Pokaż mi swój park, a powiem ci, kim jesteś

Jeszcze zanim zrodził się u mnie pomysł spacerów z czerwoną torebką, którą trzymałam ćwierć wieku czekając na idealną okazję, próbowałam poznać Warszawę odwiedzając wszystkie parki miejskie. Jest ich około 30, więc jest co oglądać. Idąc tym tropem, pojechaliśmy z mężem do Parku Edwarda Szymańskiego na Woli. Spacerując sobie alejami, nieopatrznie weszliśmy do pobliskiego Parku Moczydło, gdzieś pomiędzy ul. Górczewską a Aleją Prymasa Tysiąclecia.

Każdy park ma swoją, nazwijmy to klientelę, w zależności od dzielnicy, w której jest usytuowany. Nadaje to każdemu obszarowi specyficzny klimat i atmosferę. Inny w charakterze jest więc Park Praski, a inne są Łazienki Królewskie. Parkowi Moczydło dużo bliżej do Parku Praskiego, gdzie można spotkać tzw. szemrane towarzystwo. Kiedy zauważyliśmy ludzi chodzących z wypchanymi po brzegi reklamówkami, zaciekawieni poszliśmy w tamtym kierunku. Po chwili przekroczyliśmy barierę czasoprzestrzeni.

Tętniący handel w starym stylu

Wpadliśmy pomiędzy stoiska z wędliną, które sprzedawano wprost z samochodów. Tanie kiełbasy, grube szynki i boczki obficie zalegały też na rozkładanych stolikach, gdzie ludzie tłoczyli się, rozpaleni atrakcyjnymi cenami. Temperatura powietrza sięgająca blisko 30 st. C nie miała żadnego znaczenia.

Nieco dalej rozlewały się na stolikach stosy papryki, winogrona, brzoskwiń, borówek, gruszek i pomidorów. Mijaliśmy stosy jajek we wszystkich możliwych rozmiarach, aby zaraz znaleźć się wśród kolorowych staników, majtek, skarpetek i sukienek.

Tutaj możesz wszystko kupić i wszystko stracić

Wreszcie trafiliśmy do części, gdzie było dosłownie mydło i powidło. Sprzedaż prowadzona jest wprost z ziemi, albo z rozłożonej naprędce folii. Stare buty i torebki, różne kable, zakurzone talerze i filiżanki bez pary, książki, kasety magnetofonowe, stare telefony, jakieś części do urządzeń niewiadomego pochodzenia, maskotki, małe zabawki i lampy tworzą kolorowe kobierce.

Widziałam sprzedawcę, który miał zaledwie kilka czystych słoików po mięsiwie i parę starych ubrań. Nie da się ukryć, że tutaj gromadzą się ludzie o niskim statusie majątkowym. Widać gołym okiem , jak bieda wdziera się wielu ludziom do domu i zmusza do walki o każdą złotówkę.

Czerwona torebka ma konkurentkę

Wybraliśmy się po raz drugi na bazar w sierpniową niedzielę. Do domu wróciłam z kilkoma zdobyczami. Najpierw kupiłam nowy obrus na duży stół w wyszywane maki polne.

Wpadł mi też w oko stary podręcznik do nauki języka francuskiego, który może być mi niezbędny, jeśli moja córka spełni swoje marzenia. Przeglądając go otworzyłam akurat na stronie z tłumaczeniem zdania z działu „Żale kobiece”: „O! Ci mężczyźni! Oni zawsze tak się urządzą, żebyśmy nie miały racji”.

Wiedziałam już, że ta książka będzie moja, a kiedy mijaliśmy najbiedniejszą, a zarazem najciekawszą część bazaru zauważyłam małe cudo.

EFEKTEM UBOCZNYM
traktowania każdej chwili wyjątkowo, jest umiejętność korzystania z „odświętnych” przedmiotów na co dzień.

Beżowy, lekko lśniący materiał, złota ramka i zapięcie, dwie długości paska oraz dekoracja z cekinów, koralików i kamyczków przypominających bursztyny. Torebka była jak nowa i czekała cierpliwie wśród unoszącego się kurzu od przechodzących tłumów na swoją właścicielkę. Nie mogłam się jej oprzeć, tym bardziej, że jej cena zwalała z nóg. Całe 10 zł!

Kiedyś pomyślałabym, a gdzie ja będę z nią chodzić? Nauczona przygodą z moją czerwoną torebką, której nie używałam, a teraz zabieram wszędzie, uznałam, że ta również będzie dobra na każdą okazję.

Jeszcze nie wiem, jaką rolę jej przypiszę i w czym będzie mi towarzyszyć. A może macie pomysł na to, co ta nowa torebka mogłaby oglądać?

Czekam z niecierpliwością na komentarze. A wszystkich, którzy tęsknią za dawnym klimatem stadionowej sprzedaży i chcą przenieść się w czasie, zachęcam do odwiedzenia tego oryginalnego miejsca. Najlepiej w niedzielę, kiedy sklepy handlowe są zamknięte. Dobrze też ubrać wygodne obuwie, gotowe na duże zakurzenie i znaleźć bezpieczne miejsce na swoje pieniądze. Udanej przygody!

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply