Bezpieczeństwo

Sukcesem są ludzie

Zwierzęta odgrywają tu ważną rolę. Pracują na równi z policjantami. Szczególne predyspozycje pozwalają im skutecznie wykrywać środki wybuchowe, narkotyki, podejmować trop groźnych przestępców, a także doskonale zapanować nad tłumem.  Patrole konne oraz przewodnicy psów stanowią główne ogniwa Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego Komendy Stołecznej Policji, który obchodzi w tym roku dziesiątą rocznicę powstania.

DSC_0590Wywiad z mł. insp. Bogdanem Krzyszczakiem
Naczelnikiem Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego Komendy Stołecznej Policji

– Wydział obchodzi w tym roku swoje 10-lecie. Od samego początku jest Pan z nim mocno związany. Przez niespełna dwa lata był Pan zastępcą, a od grudnia 2005 r. naczelnikiem wydziału. Co uznaje Pan za największy sukces?

– Było ich kilka, do największych należy spadek kradzieży kieszonkowych w komunikacji miejskiej. Na początku tych niezwykle uciążliwych dla ludzi zdarzeń było dwa razy więcej niż dziś. W 2007 r. odnotowano ich ok. 2500, obecnie dzięki wielu kampaniom społecznym z serii „Nie daj się złowić” ich liczba spadła do 1400. Na przestrzeni pięciu lat liczba kradzieży kieszonkowych zmniejszyła się o 54%. Twórcy i realizatorzy akcji „Wiola”, „Szymek” i „Cygan” są znani niemal w całej Polsce. Umieszczają wklejki z ostrzeżeniem na torebkach nieroztropnych pasażerów różnych linii komunikacji miejskiej. Miesięcznie przeprowadzamy około 300-400 takich działań prewencyjnych. Zakładając, że zarówno uczestnicy, jak i świadkowie podzielą się wrażeniami ze swoimi najbliższymi przyjmuje się, że kampania bezpośrednio lub pośrednio obejmuje nawet 2000 osób. Z kolei akcja „Nie daj się złowić na wnuczka” otrzymała wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie Kampanii Społecznych.

Jednak największym naszym sukcesem są ludzie. Wydział stanowi grupa pracowitych, dobrych, sumiennych i uczciwych policjantów. Mamy do siebie pełne zaufanie, a dobra atmosfera i relacje międzyludzkie przekładają się na wyniki. Podczas największej, jak dotychczas policyjnej operacji zabezpieczenia EURO 2012, pomimo intensywności i uciążliwości służb, nikt się nie skarżył, nie przedkładał zwolnień lekarskich, za to wszyscy wzajemnie się wspierali i okazywali wyrozumiałość.

– W jaki sposób udało się Panu zbudować tak zgrany zespół, a jednocześnie cieszyć się uznaniem komendantów stołecznych w ciągu tych 10 lat?

– Miałem wielu przełożonych i od nich zdobywałem wiedzę. Po prostu trzeba robić to, co się umie robić najlepiej. Dobry szef powinien być jak ojciec, który w zależności od sytuacji wysłucha, udzieli wskazówek i pochwali, ale innym razem zdyscyplinuje. Wymaga to elastyczności, dobrej woli, odpowiedniego nastawienia, czasu i ludzkiego podejścia do wielu spraw. Przyjąłem również zasadę, że na stanowiska kierownicze awansują policjanci z wydziału. Honorujemy w ten sposób swoich ludzi, pokazując jednocześnie, że ich zaangażowanie i dobra praca są doceniane. Droga awansu jest dla nich otwarta, co ma wpływ na motywację.

Nasz wydział z racji specyfiki jest w części usługodawcą dla innych komórek. Patrole kierujemy do miejsc najbardziej zagrożonych. Staramy się zrozumieć problemy innych jednostek, udzielać im wsparcia, a w efekcie umiejętnie dyslokować służby. Wzajemna współpraca przynosi efekty, zwłaszcza w przeciwdziałaniu przestępstwom przeciwko mieniu. Jest to zasługą zarówno policjantów, jak i kadry kierowniczej. Staramy się nie narzucać stanowiska, a problem gruntownie przedyskutować z dwustronnym zrozumieniem i podjęciem konstruktywnych wniosków.

– Wydział był w momencie powstania jedynym tego rodzaju w Polsce czy dziś również wyróżnia się na tle kraju?

– Wydział jest duży, ma 202 etaty, a ze względu na strukturę zakres spraw i szeroką problematykę jest wyjątkowy. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nigdzie w Polsce nie ma tak sprawnej, a jednocześnie znanej sekcji kieszonkowej. Staliśmy się wzorem dla innych jednostek. W swojej strukturze poza Referatem Wywiadowczo-Patrolowym mamy Referat Konny liczący 22 konie wraz z jeźdźcami oraz Referat Psów Służbowych z 39 psami wraz z przewodnikami. Pracują oni w systemie scentralizowanym i obsługują teren całego garnizonu. Dodam, że nasz pies do tropienia zwłok ludzkich (w kraju jest takich psów 2 lub 3) „pracuje” na rzecz komend policyjnych w Lublinie, Białymstoku oraz Radomiu.

– Przed chwilą odebrał Pan pilny telefon z informacją o kolizji drogoDSC_0125wej z udziałem policjantów. W pierwszej kolejności zadał Pan najistotniejsze pytanie – Czy nic Wam się nie stało? W  historii wydziału nie brakowało tragicznych zdarzeń…

– Z perspektywy lat uważam, że najważniejszym naszym celem jest, aby każdy rok zakończyć w tym samym składzie. W ciągu 10 lat wydział stracił sześciu policjantów, w tym trzech w związku ze służbą. Najgłośniejszy przypadek zawiązany jest z tragicznymi wydarzeniami na warszawskiej Woli, kiedy zginął śp. Andrzej Struj. Doprowadziło to do zmian w kodeksie karnym dotyczącym m.in. zaostrzenia kar za naruszenie nietykalności. To zdarzenie jest przestrogą i uczy nas, że do każdej interwencji trzeba podchodzić indywidualnie. Schematy mogą okazać się zbyt ryzykowne i nieskuteczne. Mimowolnie przypominam o tym na każdej odprawie, zwłaszcza młodym policjantom. Milczącymi dowodami tragicznych zdarzeń są tablice pamiątkowe po poległych policjantach w naszej sali odpraw.

– Wielu policjantów w związku z okolicznościami śmierci śp. Andrzeja Struja przyznaje, że powstrzymują się przed pochopnym podjęciem interwencji po służbie i zachowuje większą ostrożność.

– Wychodzę z założenia, że policjantem jest się zawsze. Oczywiście ocena ryzyka jest niezbędna. Jeżeli policjant stwierdzi, że samodzielnie nie jest w stanie podjąć interwencji, lepiej wezwać posiłki i nie porywać się z motyką na słońce.

Dziękuję serdecznie
Rozmawiała Elżbieta Sandecka-Pultowicz
foto Rafał Marczak

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply