Światełko dla zapomnianych
Są takie groby, na które nikt już nie przychodzi. Na wytartych od słońca i deszczu tablicach prześwitują litery tworzące kiedyś czyjąś tożsamość. Dają szczątkowe informacje o płci, dacie urodzin i śmierci. Tylko tyle i aż tyle. Czas skutecznie zaciera ślady dawnego bytu. Przywracam na chwilę ich pamięć zapalając znicz, bo 1 listopada to również święto wszystkich zapomnianych.
Tak się nieraz składa, że nie mogę wyjechać do mojego rodzinnego Chojnowa, aby zapalić znicze na grobach najbliższych. Nie zapominam o nich, są w moich myślach. 1 listopada odwiedzam pobliski Cmentarz Bródnowski i wtapiam się w wyjątkowy klimat tego miejsca. Mijam setki nieznanych ludzi, przyglądam się napisom na grobach, próbując wyobrazić sobie okoliczności, w jakich mogło dojść do śmierci osoby tam pochowanej. Ze starych fotografii spoglądają wzrokiem, który jeszcze wtedy świadczył o pełni ich życia.
Właściwie stało się już naszą tradycją, że kiedy zostaję z rodziną w Warszawie, wyszukujemy najbardziej zaniedbane groby i zapalamy światełko pamięci. Kto wie czy nas kiedyś nie spotka taki los. Jego koleje są bowiem kręte i nieznane. Czy wtedy będzie to miało dla nas jakieś znaczenie? Nie ważny jest przecież rodzaj granitu, z którego powstanie grobowiec, ani liczba złożonych kwiatów, a tym bardziej zniczy. Cmentarny blichtr, którego apogeum widać w Święto Zmarłych (kultywuję dawnej nazwie święta) jest dla żywych. Wierzę natomiast, że dobra myśl będącą cząstką energii ma jedynie głęboki sens.
1 listopada to taki wyjątkowy dzień, który skłania nas do filozofowania o sensie życia i śmierci. To czas, kiedy zatrzymujemy się na chwilę, patrzymy w przeszłość przodków i odrzucamy myśli o nieuchronnym końcu naszego. Ja wracam do domu zawsze odnowiona, wzmocniona refleksjami i mocnym postanowieniem, że będę wolniej i mądrzej żyć, czego i Wam życzę.
Elżbieta Sandecka-Pultowicz
P.S.
Tradycyjnie 1 listopada dopełnię złożonej przed laty przysięgi i zapalę gromnicę za tych, którzy zginęli na drodze. Dlaczego to robię? To jedna z takich historii, które wydają się nieprawdopodobne i trudno do końca je wytłumaczyć…
Piszę o tym w tekście – 1 listopada zapalam gromnicę