Bezpieczeństwo,  Ludzie,  Uczucia

Ukraino – jesteśmy z Tobą

Przez ostatnie dni nie ma nic ważniejszego niż to, co dzieje się u naszych wschodnich sąsiadów. Wojna rozpętana przez Rosję z niepodległą Ukrainą, to najczarniejszy sen. Myślałam, że pandemia jest największą tragedią, która dotknęła cały świat, ale nie spodziewałam się, że w tak krótkim czasie będę zmuszona zweryfikować swoje zdanie. Wydarzyło się coś znacznie gorszego.

Wojna, widziana przeze mnie do tej pory jedynie przez pryzmat lekcji historii, filmów i opowieści rodzinnych, stała się faktem. Trudno w to wszystko uwierzyć, ale po pierwszym szoku, trzeba wziąć się w garść i działać. Pomagać, ale też dbać o siebie i swoją rodzinę. Swoją uwagę przekierować zwłaszcza w stronę dzieci, które może tego nie pokazują, ale bardzo mocno przeżywają obecną sytuację. Naszą rolą jest zapewnić im spokój i bezpieczeństwo.

Pomoc długofalowa

Na początku nie docierało do mnie, co tak naprawdę wydarzyło się w Ukrainie. Patrzyłam, ale nie widziałam, słuchałam, ale nie słyszałam. Dopiero po kilku godzinach mnie trafiło. Strach, lęk i niedowierzanie pojawiły się automatycznie. Miniony weekend, zapewne jak większość z was, spędziłam na śledzeniu bieżących wydarzeń. Nienawiść i gniew, przeplatała się ze smutkiem i łzami. Każdy radzi sobie z emocjami w inny sposób. Jedni od razu przystąpili do pomocy, zbierania niezbędnych darów dla uchodźców, organizowania transportu, przyjmowania pod swój dach uciekających Ukraińców. Inni przystąpią za chwilę, organizując dla uchodźców dodatkowe noclegi, naukę dla dzieci i w ogóle wszystko, co wiąże się z nowym życiem daleko poza domem.

Na początku nie docierało do mnie, co tak naprawdę wydarzyło się w Ukrainie. Patrzyłam, ale nie widziałam, słuchałam, ale nie słyszałam.

Rodzinne wspomnienia

Przeżycia związane z pozostawieniem swojego dobytku są dla mnie bardzo mocne, bo pochodzę z mieszanej rodziny polsko-ukraińskiej. Mój tato jest repatriantem, który wraz ze swoją matką i siostrą byli zmuszeni pozostawić swój dom w małej polskiej wiosce, która po zmianie powojennych granic znalazła się w granicach ZSRR, a obecnie Ukrainy. W Polsce na tzw. ziemiach zachodnich czekał już na nich mój dziadek, który walczył w polskiej armii podczas II wojny światowej. W Ukrainie została część rodziny, o którą teraz bardzo się martwimy. Jesteśmy w kontakcie i czekamy w gotowości, gdyby potrzebowali pomocy. Nigdy nie pomyślałabym, że historia może w pewnym sensie się powtórzyć. To bardzo smutne i tragiczne, że ludzie zmuszeni są zostawić cały dorobek i z przysłowiowym jednym tobołkiem udać się w nieznane z nadzieją na lepsze.

Jak niewiele trzeba do szczęścia – myślę o tym patrząc przez okno

Mój ojciec urodził się styczniu, pamiętnego 1939 r., kiedy rozpoczęła się kilkuletnia, krwawa wojna, która przyniosła niewyobrażalne straty, głód i śmierć. Opowieści taty z tamtych czasów, wydawały mi się takie odległe. Jeszcze niedawno niechętnie tego słuchałam, ale teraz wszystkie te historie odżyły w mojej głowie, bo stały się realne.

Czego potrzeba uchodźcom?

Nawet najmniejsze gesty solidarności i pomocy będą dla nich ważne. W pierwszej chwili istotne będzie zapewnienie im podstawowych potrzeb w postaci ciepłego noclegu, jedzenia i lekarstw, ale dużo trudniej będzie ukoić ich strach i poczucie zagubienia. Dlatego też ważną rolą z naszej strony, czyli osób pomagających, będzie udzielanie im również duchowego wsparcia.

Zapewne jak większość, szczególnie jestem wrażliwa na los dzieci, którym ta trauma zostanie do końca życia. Już teraz trzeba pomyśleć o zorganizowaniu dla nich opieki i możliwość nauki, a dla dorosłych stabilizacji w postaci zapewnienia środków do życia. Przed nami niezwykle trudny test z umiejętności dzielenia się z innymi i udzielania pomocy w wielu różnych wymiarach. Trzeba zdawać sobie sprawę, że w dłuższym czasie będziemy musieli coś stracić, bo tego będzie wymagała sytuacja. Powinniśmy być na to gotowi.

Jak czerpać siłę?

Po pierwszym szoku i poczuciu zagubienia, przychodzi czas działania. Chcąc pomagać innym, trzeba samemu mieć siły, aby to robić. Trzeba więc zadbać również o siebie na wielu płaszczyznach, aby być wsparciem dla swoich najbliższych, a także potrzebujących.

EFEKTEM UBOCZNYM

wojny wywołanej atakiem Rosji na Ukrainę jest świadomość, że nasze zwykłe życie jest tak naprawdę wielce niezwykłe, bo dla innych pozostaje marzeniem.

My dorośli bardzo przeżywamy tę sytuację, ale ważne jest czy pamiętamy w tym czasie o naszych dzieciach. Czy w trakcie oglądania wiadomości i wygłaszania emocjonalnych komentarzy do bieżącej sytuacji, zwracamy uwagę na najmłodszych? Oni również to przeżywają i starają się na swój sposób zrozumieć, co dzieje się wokół, ale będzie znacznie lepiej, jeżeli spróbujemy im bliżej to wyjaśnić, a przede wszystkim mocno przytulić.

Nie zapominajmy o najbliższych

Moja dorosła córka w pierwszym dniu wojny przepłakała niemal cały dzień. Czuła strach, zagubienie i lęk o wszystko, dom, rodzinę, swoją przyszłość. Zaczęłyśmy rozmawiać, a tak naprawdę wystarczyło, że ją objęłam i zapewniłam, że będziemy zawsze razem i zrobimy wszystko, aby sobie pomagać.

Ważne jest, aby ze spokojem, rozwagą i determinacją dbać o zapewnienie bezpieczeństwa w naszym najbliższym otoczeniu. Robić to, co w naszej mocy. Pracować, uczyć się, pomagać na miarę swoich możliwości i doceniać, że możemy prowadzić takie wydawałoby się zwykłe życie. W jednej chwili nasze zwykłe życie stało się niezwykłe, a proste rzeczy powinny cieszyć, jak nigdy dotąd, ponieważ dla innych mogą być marzeniem.

Życiowe priorytety

Raz w życiu doznałam wstrząsu, który ustawił mi najważniejsze życiowe priorytety. Po śmieci ukochanej mamy, świat dla mnie przestał na chwilę istnieć, ale zaraz potem dobrze wiedziałam, co jest dla mnie najważniejsze. Często zapominamy o tym, rozdrabniając się na mało ważne sprawy, przejmując się głupimi drobiazgami, zamiast cieszyć się i doceniać to, co udało się nam osiągnąć.

Taki zwykły widok spokojnego nieba dla wielu ludzi z Ukrainy jest marzeniem

Wstaję codziennie o świcie, aby wypełnić trzy strony mojego dziennika. Powiem wam, że jeszcze nigdy nie cieszyła mnie ta cisza i spokój kiedy patrzę za okno. Nigdy nie zwracałam na to większej uwagi, a teraz cieszę się, że nie słyszę wycia syren, huku bomb i wystrzałów. Niewiele trzeba do szczęścia, ale jakże często o tym zapominamy.

Potrzebna jest wyrozumiałość

W tych trudnych czasach wspierajmy się na co dzień. W pracy, w autobusie, w sklepie. Poczucie wspólnoty jest niezwykle ważne i kojące. Dobrze wiedzieć, że mamy obok ludzi, na których może będziemy musieli liczyć. Dlatego też bądźmy dla siebie łagodniejsi, bardziej wyrozumiali i pomocni.

Wojna mocno pokazuje, jak w jednej chwili możemy stanąć w obliczu zagrożenia i śmierci. Niech nie jednoczy nas tak skrajne wydarzenie. Ważne, abyśmy już dziś potrafili zapomnieć o naszych podziałach, zróżnicowanych poglądach, niesnaskach i stanęli ramię w ramię do walki o wspólne bezpieczeństwo. Może to brzmi zbyt patetycznie, ale nic innego nie mogę teraz wykrzesać z mojego serca.

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply