Inspiracje,  Kultura,  Uczucia

Palma bez lodu

Mój artykuł „Jak odkryłem wyspę na Antarktydzie” zajął pierwsze miejsce w IV edycji konkursu podróżniczego pod hasłem „Kontynent” ogłoszonego przez miesięcznik „Zwierciadło”. Laureat otrzymuje atrakcyjne nagrody, a materiał zostanie opublikowany na stronie www.zwierciadło.pl.

Mam ogromną satysfakcję ze zwycięstwa w konkursie ogłoszonym przez miesięcznik, który wysoko cenię i czytam systematycznie. To moja ulubiona lektura. Dlatego wygrana tym bardziej sprawia mi radość. Jest uhonorowaniem mojej twórczości dziennikarskiej i najwyższym dotychczasowym trofeum w tej kategorii.

W szczególności na uwagę zasługuje bohater mojego artykułu – odkrywca wyspy i kanału na Antarktydzie Tomasz Zadróżny. Niezwykle ciekawa osoba, zapalony podróżnik i naukowiec. To właśnie silna chęć pokazania światu tego wyjątkowego człowieka pchnęła mnie do starań o publikację tego tekstu w pismach ogólnopolskich.

Bez powodzenia przebiegły próby zainteresowania artykułem m.in. czasopisma „National Geographic”. Zdobyłam się kiedyś nawet na „zaczepienie” redaktor naczelnej Martyny Wojciechowskiej. Szykowała się do ostatniej wyprawy do zdobycia korony ziemi. Ujrzałam ją w sklepie z odzieżą sportową i turystyczną. Pokonałam swój stres i nerwy, podeszłam, przedstawiłam się i zapytałam o opinię na temat przesłanego tekstu. Była bardzo miła w kontakcie. Wyjaśniła, że decyzje o doborze publikacji zapadają w Stanach Zjednoczonych. Przy czym jest duża selekcja, a artykuły muszą wnosić wartość naukową. Uznałam wówczas, że zrobiłam wszystko, aby przebić się do mediów ogólnopolskich z – moim zdaniem – niezwykle ciekawym materiałem.

Trzeba było niemal dwóch lat, aby znalazł się ten wyczekany moment, miejsce i temat. Cierpliwość, wiara i upór przyniosły wymarzony rezultat – zwycięstwo w konkursie podróżniczym „Zwierciadła”. Spośród laureatów czterech edycji: „Region”, „Miasto”, „Kraj” i „Kontynent” wyłoniono ostatecznego zwycięzcę, który wygrał wyprawę na Mont Blanc. Szczerze mówiąc, z moją słabą kondycją fizyczną, niechęcią do lodu i zimna, taka podróż byłaby zbyt wielkim wyzwaniem. Trzeba mierzyć siły na zamiary. W grę wchodzi tu bowiem dość duże ryzyko utraty nie tylko zdrowia, ale nawet życia. Żartuję, że moi najbliżsi mają większą gwarancję, że nadal będą mieli matkę, żonę i córkę. Wspomnę, że jedną z przyznanych mi nagród jest bon turystyczny, który z przyjemnością przeznaczę na coś znacznie spokojniejszego – wypoczynek pod palmami.

Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Czytaj więcej – wyniki IV edycji konkursu

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply