Zwyczaje świąteczne i polskie tradycje ludowe – Wigilia
Święta Bożego Narodzenia mają swój niepowtarzalny czar. Uznawane są za najpiękniejsze w ciągu całego roku. Czy to wyłącznie zasługa kolorowych światełek, pięknych dekoracji i prezentów? Na pewno wszystkie te elementy budują nastrój, ale prawdziwy urok tworzą ludzie, którzy w ten wyjątkowy wieczór spotykają się przy jednym stole. Zwyczaje i tradycje pozwalają natomiast odróżnić zwykłą kolację od uroczystej wieczerzy, są także niewidzialnym łącznikiem z naszymi przodkami.
– Ale po co tyle zamieszania? Chce Ci się tego wszystkiego pilnować? – pytają mnie często znajomi. Chce mi się i to bardzo, co wynika nie tylko z mojego charakteru, ale też misji, którą staram się wypełniać jako rodzic.
Mam wielką słabość do chomikowania i gromadzenia różnych pamiątek. Posiadam pudełka pełne starych biletów, kartek, gazet, zeszytów szkolnych, legitymacji. Taka niegroźna przypadłość, na szczęście wszystko jest w miarę posegregowane. Sentyment do pamiątek łączy się również z tym, że chętnie kultywuję zwyczaje świąteczne, które w moim rodzinnym domu przetrwały niemal w nienaruszonym stanie.
Szczególne znaczenie mają Święta Bożego Narodzenia, bo z nimi wiąże się najwięcej tradycji. Nie musiałam się ich uczyć, zostały mi przekazane w spadku po przodkach. W ciągu lat dodałam nowe elementy. I tak, jak moi dziadkowie i rodzice starali się tworzyć wyjątkową atmosferę przez lata, naturalne jest, że chcę te zwyczaje przekazać mojej córce. Nie w teorii, ale praktyce. Szczerze mówiąc, nie zawsze znajdują one u niej aprobatę, ale nawet jeżeli teraz nie jest ona do tego przekonana, może z czasem powróci myślami do rodzinnego domu i zechce przekazać tradycje swoim dzieciom. Nie będę miała wpływu na to, jak będzie urządzać w przyszłości swoje święta. Pozostaną jej jednak wspomnienia, z których będzie mogła czerpać w każdej chwili.
Czego nie należy robić w Wigilię:
- pożyczać czegokolwiek, a już szczególnie pieniędzy – ma to przynosić przez cały następny rok kłopoty z pieniędzmi i nieprzewidziane wydatki np. z powodu psujących się urządzeń,
- pozwolić, aby tego dnia próg domu przekroczyła jako pierwsza obca kobieta, co miało ściągnąć nieszczęście i zmartwienia,
- kłócić się i obrażać na innych, co jest bardzo złym prognostykiem na przyszłość, ściągając na nas różne niesnaski i nieporozumienia przez cały rok,
- wyrzucać śmieci po kolacji wigilijnej (należy to zrobić wcześniej), co zwiastuje brak szczęścia przez cały rok,
- zakrztusić się podczas wieczerzy wigilijnej, co jest bardzo złym znakiem i zapowiedzią kłopotów w nowym roku,
- popijać w trakcie jedzenia, co zapowiada, że przez najbliższy rok będzie nam doskwierać ciągłe pragnienie,
- wstawać od stołu, trzeba postarać się tak wszystko urządzić, aby nie było takiej konieczności.
Jest takie powiedzenie, że jaka Wigilia taki cały rok. Generalnie trzeba więc starać się ten dzień spędzić w przyjemnej atmosferze, w dobrych relacjach z najbliższymi, a także współpracownikami, bo przecież to dzień roboczy i wiele osób tego dnia pracuje.
Zwyczaj zapewniający pieniądze i bogactwo
Jest pewien zwyczaj, którego należy dopełnić zaraz po przebudzeniu. Jest gwarancją przypływu gotówki przez cały rok. Zasadą jest jednak, aby nie dzielić się tą wiedzą, bo w ten sposób umniejsza się sobie przypływ gotówki. Wybaczcie mi, ale ten jeden, jedyny zwyczaj, zachowam dla siebie. W moim domu zawsze proszono mnie o dyskrecję w tej kwestii i tutaj uszanuję tę prośbę.
Najbardziej znanym zwyczajem zapewniającym strumień pieniędzy są łuski karpia schowane w wigilię do portfela. Ten zwyczaj przetrwał u mnie przez lata, ale coraz trudniej utrzymać mi tę tradycję. Nikt poza mną nie lubi karpia. W ubiegłym roku usmażyłam go wyłącznie dla siebie kilka dni wcześniej, aby nie dodawać sobie dodatkowych obowiązków podczas wigilii.
Karp zresztą jest w ostatnim czasie bardzo kontrowersyjny i wywołuje emocje z dwóch powodów: medialnej nagonki ekologów o zakazie sprzedaży żywych karpi, a także opinii kulinarnych ekspertów, według których to niesmaczna i niezdrowa ryba przeznaczona dla biedaków. Rozpromowana w czasach PRL weszła przebojem do tradycji, ale na dawnych stołach staropolskich królowały inne ryby: szczupaki, węgorze, sandacze, liny, karasie, śledzie i łososie wiślane. Co zatem robić? Przyjęłam zasadę, aby na stole zagościła jakaś ryba, ale akceptowana przez większość domowników. Te wymagania spełnia jak na razie tylko łosoś.
Przypływ pieniędzy zapewnia również moneta włożona pod każdy wigilijny talerz. Ten zwyczaj wdrożyłam dopiero kilka lat temu. Dobrze jest mieć też w kieszeni trochę gotówki, co ma być dobrą wróżbą na przyszłość.
Choinka
Choinkę staram się ubrać wcześniej, kilka dni przed wigilią. Za to gwiazda na jej czubku pojawia się 24 grudnia wraz z pierwszym pojawieniem się pierwszej gwiazdy na niebie. To zadanie zdecydowanie warto zlecić dzieciom, które chętnie przejmują ten obowiązek. Wystrój choinki to standard tj. światełka, kolorowe bombki, łańcuchy i cukierki.
W pandemicznym 2020 roku nastąpił jednak pewien przełom. Kiedy ustawiliśmy żywą jodłę kaukaską była tak piękna i naturalna, że po raz pierwszy nie chciałam niczego na niej zawieszać. Ostatecznie, bo nie wszystkim spodobał się ten pomysł, zawiesiliśmy na niej tylko lampki, orzechy i cukierki czekoladowe. Było idealnie, bo te skromne ozdoby nie zdominowały naturalnego piękna drzewka. W tym roku mam taki sam plan. Już czekają grube orzechy włoskie i cukierki Lindt we wszystkich smakach, jakie były dostępne w firmowym sklepie. Będzie na pewno smacznie.
Opłatek i modlitwa
To stałe i najważniejsze elementy wieczerzy wigilijnej. Jeszcze przed rozpoczęciem kolacji zapalam wszystkie światła. Nawiązuje do bardzo starej tradycji związanej z troską o ogień, który podtrzymywano przez całą noc. Miało to także związek ze zmarłymi, bowiem wierzono, że ich dusze przychodzą w wigilię. O tym uzasadnieniu dowiedziałam się dopiero z książki „Wigilia” Hanny Szymanderskiej, bo zwyczaj kultywowany jest w moim domu od zawsze, ale zatracił pierwotne znaczenie.
Potem jest wspólna modlitwa. Mój ojciec wprowadził zwyczaj, aby tego dnia uklęknąć i razem głośno odmówić pacierz.
Potem czas na dzielenie się opłatkiem. Ściśle przestrzegamy zwyczaju, aby opłatkiem dzieliła najstarsza osoba w rodzinie. Podchodzi ona kolejno do wszystkich, zaczynając od osoby najstarszej do najmłodszej. Dopiero potem pozostali łamią się opłatkiem i składają sobie życzenia. Następnie wszyscy zasiadają do stołu.
Stół wigilijny
Stół okrywam białym obrusem, pod którym rozsypuję odrobinę sianka. Staram się przygotować 12 potraw, ale tego zwyczaju nie przestrzegam już tak restrykcyjnie. Jest to podyktowane praktycznością i oszczędnością. Ostatnio, kiedy z powodu pandemii spędzaliśmy święta w bardzo ograniczonym gronie, nie było sensu przygotowywać 12 dań. Tym razem również zastosuję ograniczoną wersję wigilijnych potraw, trzymając się przynajmniej tego, aby była ich parzysta liczba.
Zgodnie z tradycją pozostawiam jedno wolne nakrycie dla niespodziewanego przybysza. To nawiązuje do bardzo starego zwyczaju praktykowanego przez Słowian, które miało nieco inne przesłanie.
„Na przełomie grudnia i stycznia świat pogański obchodził wielki cykl świąt roku. Święto przesilenia zimowego – przypadające na 25 grudnia, od którego to momentu zaczyna przybywać dnia – zajmowało w kalendarzu słowiańskim poczesne miejsce jako pierwszy dzień nowego roku. 24 grudnia obchodzono pogańskie święto zmarłych, będące zarazem ostatnim dniem roku i wigilią zimowego przesilenia dnia z nocą.” – pisze Hanna Szymanderska w książce „Wigilia”. Pusty talerz był właśnie przeznaczony dla zmarłych.
EFEKTEM UBOCZNYM
pielęgnowania tradycji jest wyjątkowa atmosfera podczas wieczerzy wigilijnej, a także niewidzialna łączność z naszymi przodkami
Potwierdza to rodzinną tradycję, w której mój tata zanim siada do stołu zawsze wypowiada znamienne słowa „Zapraszamy na wieczerzę – wszystkich żywych i umarłych”. Trzeba jednak pamiętać wtedy o tym, aby nie sprzątnąć wszystkiego ze stołu i zostawić symbolicznie część potraw, dając zaproszonym czas na ich skosztowanie.
Z dań wigilijnych pojawia się u mnie barszcz z uszkami, pierogi ruskie, śledzie w oleju i kiedyś karp, a ze słodkich dań babka piaskowa i makowiec. W rodzinnym domu były jeszcze pierogi z kapustą i grzybami oraz bardzo rzadko kutia. Do kolacji wypijamy kieliszek czerwonego wina.
Świeca
Jest nieodłącznym elementem wystroju stołu wigilijnego. W moim domu gaszenie świecy jest jedną z głównych atrakcji wieczoru. Nawet prezenty nie przykuwają tyle uwagi, co wróżba ze świecy. Należy uważnie obserwować, w którą stronę kieruje się dym, zaraz po jej zgaszeniu. Jeżeli unosi się w stronę okna – zapowiada się wesele w rodzinie, jeżeli w stronę drzwi – pogrzeb, a jeśli dym pofrunie w górę, zapowiada bardzo dobry i szczęśliwy rok.
Jemioła
Jak mieszkałam z rodzicami, nigdy nie wieszaliśmy jemioły, nie wiedziałam nawet, że jest taka tradycja. Teraz z wielkim zapałem wieszam ją w swoim domu nad stołem i obcałowuję najbliższych. Z gałązek plotę wianek i zawieszam na lampie, wygląda to pięknie i jest oryginalną ozdobą pokoju.
Z dawnych opowieści
Mama opowiadała mi, że jak była panną, a mieszkała na wsi, kultywowano jeszcze jedną wróżbę. Należało zebrać wszystkie sztućce po zakończonej kolacji, wyjść przed dom i postukać nimi o talerz. Ze strony, z której słychać było szczekanie psa, miał przybyć wybranek serca.
Jako dziecko pamiętam jeszcze, że opłatkiem karmiono zwierzęta gospodarskie. Do tego celu służył specjalny, kolorowy opłatek (żółty, zielony, różowy). Dzielenie opłatkiem miało zapewnić zwierzętom zdrowie i chronić przed złym spojrzeniem.
Szacunek dla tradycji
Nie poznałam dotąd osoby, która miałaby podobne do moich zwyczaje świąteczne. Przez długi czas czułam się trochę wyobcowana z tego powodu. Wszystko zmieniło się, kiedy z moją córką wysłuchałam na Uniwersytecie dla Dzieci wykładu etnografki na temat dawnych zwyczajów i ludowych obrzędów świątecznych. Nie macie pojęcia, jaką ulgę poczułam słuchając tej wypowiedzi. Odnalazłam prawdziwe znaczenie i pochodzenie wielu zwyczajów z rodzinnego domu.
Nie wiem, jakim cudem przetrwały w mojej rodzinie, ale zapewne jest to związane z jej zawiłymi losami. Jestem dumna ze swojego dziedzictwa i chętnie co roku robię ukłon w stronę tych wszystkich obrzędów ludowych. To one właśnie tworzą moją tożsamość i są łącznikiem z moimi przodkami. W wyniku zawieruchy wojennej, korzenie mojej rodziny zostały gdzieś daleko i bardzo mało wiem o swoich dawnych krewnych. Może dlatego tak sumiennie pielęgnuję to, co mi po nich pozostało.
Nie krępują mnie już pytania i zdziwienie, kiedy o tym wszystkim opowiadam. Wiele osób traktuje to, jak jakieś zabobony. Dla mnie mają o wiele głębsze znaczenie. Chciałabym jak najwięcej z tych zwyczajów przekazać w spadku mojej córce. Sama wiem po sobie, że będąc w jej wieku, też nie przykładałam do tego wielkiej wagi. Z biegiem lat, chętnie szukamy jednak informacji o historii swojej rodziny i zmieniamy stosunek do wielu spraw. W ten sposób możemy rozpocząć jedyną w swoim rodzaju sagę rodzinną. Jak zacząć tworzyć pudełko wspomnień napiszę niebawem.
Życzę Wam pięknych, ciepłych i spokojnych świąt, pełnych rodzinnej miłości, bo tego akurat nie zapewni nam żaden zwyczaj ani obrzęd, ponieważ to zależy już wyłącznie od nas.