W obronie goździka
W kontekście zbliżającego się 8 marca zastanawiam się jakim cudem tulipan prześliznął się przez cenzurę „systemową” i funkcjonuje w świecie kwiatów. Trudno znaleźć wytłumaczenie – dlaczego na czarnej liście ciągle znajduje się goździk? Siła skojarzeń jest tak trwała, że nie potrafi on wrócić na „salony”. Mam nadzieję, że to kwestia czasu.
W żaden racjonalny sposób nie mogę wytłumaczyć mojej 11-letniej Karolinie – dlaczego tych pięknych jej zdaniem kwiatów nie powinna nikomu wręczać. Docieka, jaka jest tego przyczyna. Próbując jej to wytłumaczyć, zaczyna brakować mi argumentów. Bo niby czemu jest winny kwiatek? Przesympatyczny, pachnący, kolorowy, kiedyś uwielbiany, został tak znienawidzony. Czy naprawdę aż tak mocno kojarzy się nam z dawnym systemem? Może przyszedł czas, aby porzucić uprzedzenia i nadać mu nowe życie?
Nie dajmy sobie również wmówić, że 8 marca, to święto komunistyczne, bo ma o wiele dłuższe tradycje. Niektórzy początek upatrują w wydarzeniach mających miejsce w Stanach Zjednoczonych. Czy jest to wobec tego święto bardziej moskiewskie, czy amerykańskie? Prawdziwa zimna wojna. Salomonowym wyjściem jest inna teoria, że tradycje sięgają dawnego Rzymu, gdzie w marcu świętowano początek roku oraz Matronalia – symbolizujące płodność, wiosnę, nowe życie. I przy tym pozostańmy.
Życzę Wszystkim Paniom naręcza goździków, przemiłego dnia, promieni wiosennego słońca i radości. Ja nie pogardziłabym nawet paczuszką rajstop.
Elżbieta Sandecka-Pultowicz