Specjalista od rozbojów
Mama płakała, kiedy przechodziłem ze Szczecina do Pruszkowa. To miejsce kojarzyła wyłącznie z mafią pruszkowską. To już mit. Przeważa drobny bandytyzm – mówi asp. Tomasz Czarnecki z 10-letnim stażem w Wydziale Kryminalnym.
Z widokiem na podkomisarza
Tomasz jest świeżo po kursie oficerskim. Czeka na stanowisko z odpowiednim zaszeregowaniem, a potem mianowanie na pierwszy stopień oficerski. Już teraz może czerpać ze zdobytej wiedzy. Przyda się również testowana na kursie cierpliwość, systematyczność i odporność psychiczna.
To go kręci
– Doświadczenie zdobywałem powoli. W świat specyfiki służb kryminalnych wprowadzał mnie Zbyszek, dziś emerytowany policjant. To jedyny i najlepszy sposób, aby poznać zawód „od podszewki”. Moja działka to rozbije. Rano dowiaduję się o sprawie, ściągam dokumenty, analizuję, rozpytuję, podejmuję czynności operacyjne w celu wykrycia sprawcy. Mam na to średnio trzy miesiące; czasami trudne sprawy prowadzi się o wiele dłużej. Duże znaczenia ma rozpoznanie terenu i ludzi. Prowadzę jednocześnie kilkanaście spraw, ale pracujemy zespołowo. Każdy dzień jest inny, a praca nie kończy się po ośmiu godzinach. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co mnie spotka. W tym zawodzie jest pewna nieprzewidywalność, ale także duże ryzyko – tłumaczy Tomasz.
Zawodowy sukces
Najwięcej zawodowej satysfakcji przyniosło Tomaszowi wykrycie sprawcy serii rozbojów, który specjalizował się w wyrywaniu torebek. Młody, bezrobotny mężczyzna działał w pojedynkę. Miał na swoim koncie osiem rozbojów i sześć kradzieży. Atakował kobiety wieczorem. Zachodził od tyłu, popychał, uderzał, a następnie zabierał torebkę. Na sukces z kolegą „po fachu” Krzysztofem, pracowali trzy miesiące.
Inna sprawa dotyczyła ustalenia sprawcy zgwałcenia. Dla policjantów typowe zdarzenie kwalifikowane jako n/n (umarzane z powodu niewykrycia sprawcy). Informacje przekazane przez ofiarę i doskonała praca operacyjna również w tym przypadku zakończyły się sukcesem.
Życie to nie serial
Tryb pracy kryminalnych ma niewiele wspólnego z tym, co możemy podziwiać w telewizyjnych serialach. Czas rozwiązania spraw, używany sprzęt i samochody odbiegają od rzeczywistości.
– Filmem, który oddawał rzeczywistość był serial „07 zgłoś się” oraz „Pitbull”. Dzisiejsze produkcje czynią więcej szkody niż pożytku, ujawniają techniki wykorzystywane przy rozpoznawaniu spraw, a ponadto za wiele w nich fikcji – ocenia Tomasz.
Stoicki spokój
Wśród kolegów panuje przekonanie, że Tomasza nie można wyprowadzić z równowagi. Zachowuje zimną krew w najbardziej stresujących sytuacjach. „Spokojny” mówią o nim najczęściej.
On sam potwierdza, że jego temperament pomaga mu na co dzień. Razem z żoną, również policjantką pionu kryminalnego, starają się nie przenosić pracy do domu. Rozumieją się w lot. Z wyrozumiałością nawzajem przyjmują informację, że któreś z nich musi został dłużej. Praca po godzinach jest normą w pionie kryminalnym. Dla obojga najlepszym lekarstwem na wszelkie stresy jest ich 2-letnia córeczka – oczko w głowie taty.
Historia i mięta
Bond pijał wstrząśnięte, nie mieszane. Tomasz najchętniej sięga po herbatę miętową, ostatecznie czarną. Systematycznie chodzi na basen, udziela się w lidze koszykowej. Doskonale wie, że kondycja jest niezbędna w jego pracy. Chętnie uczestniczyłby w dodatkowych kursach techniki interwencji, ale najlepiej sprawdza się samokształcenie.
Tomasz jest pasjonatem historii, w szczególności okresu II wojny światowej. Jako miłośnik militariów bierze udział w organizowanych zlotach. Przenosi się wówczas na chwilę do innej rzeczywistości.
Zawodowe przyzwyczajenia
Na co dzień nie jest zatopiony w papierach, to raczej „działka” dochodzeniówki. Tu liczy się rozeznanie w terenie, bystrość, inteligencja.
– W nawyku mam analizę twarzy, zachowań ludzkich, zapamiętywanie samochodów.
Jeżdżąc po kraju jego uwadze nie przemknie żaden pojazd z rejestracją „WPR” (Pruszków). Niemal z automatu bacznie obserwuje kierowców ze swojego rejonu.
– Obserwuję ludzi. Staram się przewidzieć pewne sytuacje. Przydaje się tutaj znajomość psychologii. W tłumie szybko wyłapuję osobę „elektryczną”. Widzę od razu, że coś kombinuje, a jego zachowanie nie pasuje do otoczenia – mówi Tomasz.
Decyzje podejmuje w sposób wyważony. Emocje wyraża w sposób stonowany. Na pytanie spod jakiego jest znaku, wyciszonym głosem odpowiada – tak się składa, że dziś obchodzę urodziny. Nie obyło się więc bez życzeń i… herbaty miętowej (dobrze, że mamy taką w swoich zapasach). Jako zodiakalna Waga potrafi rozpatrzyć wszystkie za i przeciw. Oby tak dalej!
Elżbieta Sandecka-Pultowicz