Inspiracje,  Uczucia

Jak wyzwolić w sobie twórcę – trening kreatywności

Ta książka mnie szukała. Trafiałam na nią przypadkowo. Polecano ją osobom, które poszukują swojej pasji, albo czują artystyczny zastój, jakiś rodzaj niemocy twórczej. Wypisz, wymaluj pasowało do mnie. Po długim czasie pandemii, wielu innych problemach i trudach osobistych czułam, jakbym się zacięła. „Droga artysty” prowadzi mnie już z powodzeniem od czterech miesięcy.

Był taki długi czas, kiedy nie potrafiłam wyłuskać z siebie głosu, napisać cokolwiek, poczuć chęć dzielenia się doświadczeniami i przeżyciami. Blog zaczął obumierać. To, co kiedyś było dla mnie odskocznią i miejscem, gdzie mogłam wyrazić falę uczuć, przestało mnie fascynować, a wręcz zaczęło męczyć. Kupiłam tę książkę w nadziei na odrodzenie.

Książka i fragment moich porannych stron

Na moją decyzję wpłynął też Dominik Juszczyk, którego obserwuję – certyfikowany trener Instytutu Gallupa, prezentujący sposoby na mądre i intencjonalne działanie oraz świadome budowanie nawyków. Jest też ekspertem w interpretacji talentów, które poznaje się po wykonaniu psychologicznego testu Gallupa. „Droga artysty. Jak wyzwolić w sobie twórcę. 12-tygodniowy kurs odkrywania i rozwijania swojej kreatywności” Julii Cameron prowadzi mnie od wielu tygodni i ciągle przynosi nowe niespodzianki i odkrycia.

To książka, która jest nie tylko do czytania. To jednocześnie zeszyt ćwiczeń i skarbnica inspiracji. Zadania i nowe treści są rozpisane na 12 tygodni. Przerabianie niektórych partii zajmuje mi o kilka tygodni dłużej, ale warto iść w swoim tempie, wykonując skrupulatnie zalecone czynności. Jedną z nich jest pisanie porannych stron. Na czym to polega?

Poranne strony

Trzeba codziennie rano napisać trzy strony tekstu, luźnych myśli, jakie przychodzą do głowy. Początkowo jest to trochę trudne. Kiedy mamy pustkę w głowie, trzeba to po prostu pisać: „mam pustkę w głowie, nie wiem o czym pisać”. Tu chodzi o nawyk pisania, umiejętność przeniesienia myśli na papier. To rodzaj treningu. I jak w każdym sporcie, wymagającego poświęcenia i systematyczności.

Ta książka to podróż do głębin siebie, w czym pomagają zadania i pytania kontrolne

Wypełniając to zadanie wstaję w tygodniu o godzinę wcześniej czyli o 5 rano, która jest określana godziną inspiracji, najlepiej uruchamiającą pokłady podświadomości. Wielu artystów, muzyków i pisarzy przyznaje się do korzystania z jej magicznych mocy. Jestem z natury skowronkiem, więc wcześniejsze wstawanie nie sprawia mi problemu. W weekendy pozwalam sobie na późniejsze pisanie.

Z czasem poranne strony stały się dla mnie rodzajem dziennika. Zasadą też jest, aby nie czytać tych zapisów. Przenieść myśli na papier, zamknąć zeszyt i rozpocząć dobrze kolejny dzień. Z czasem ten poranny obowiązek stał się moim uzależnieniem i najbardziej wyczekiwaną chwilą dnia. Do tej pory była to poranna kawa w moim ulubionym, glinianym kubku – czytaj Ulubiony kubek – wyznanie miłości. Do pachnącego napoju dołączył teraz dziennik.

Mój terapeutyczny „pokój”

To miejsce, w którym niezwykle szczerze rozmawiam ze sobą. Mam skrajne emocje. Od radości i marzeń, po surową krytykę i nienawiść do siebie. Gadam tak sobie ze sobą od 14 sierpnia 2021 r. i nie chcę przestać. Zauważyłam, że dzięki tym rozmowom udało mi się nie tylko odblokować twórczo, ale zrealizować wiele zamierzeń, które ciągle odsuwałam, nie znajdując na nie czasu. Inne korzyści?

EFEKTEM UBOCZNYM

czytania książki „Droga artysty” jest odnajdywanie zagubionych pragnień, odnalezienie w sobie radości dziecka i satysfakcji spełnionego twórcy

Bardziej zaczęłam dbać o swojego ducha, twórcze spełnienie, swoje potrzeby. To bardzo smutne, kiedy uświadamiasz sobie, że w wirze domowych obowiązków spychasz siebie na ostatnie miejsce, a potrzeby innych zawsze są priorytetem. Robisz to oczywiście z miłości do najbliższych. Nikt do tego Cię zmusza, sama nakładasz sobie ten obowiązek. Ofiarowujesz siebie w najlepszej wierze, zapominając jednocześnie o sobie, co na dłuższą metę nie jest dobre. Nie tylko dla rodziny, ale przede wszystkim dla Ciebie.

Z czasem pojawia się rodzaj niewytłumaczalnego przygnębienia, braku satysfakcji, wypalenia. Rutyna zabija stopniowo chęć zrobienia czegoś wyłącznie dla swojej przyjemności, ale w sensie rozwoju twórczego, czegoś, co karmi naszego ducha i pozwala mu wzrastać. Może piszę zbyt górnolotnie, ale chyba wiecie o co chodzi. To rodzaj oderwania się od codzienności, umiejętności zachwytu chwilą i robienia czegoś, co uwielbiamy.

Przypominam sobie, że kiedyś nie miałam z tym problemu. Potrafiłam o siebie zadbać. Ktoś może nazwać to egoizmem, ale on jest potrzebny. Ważne jest, aby nie pogardzać swoimi potrzebami. Starać się je zaspokajać słuchając siebie. A może chodzić o drobiazgi.

Blogerka bez biurka

Uświadomiłam sobie na przykład, że prowadzę bloga, ale przez kilkanaście lat nie znalazłam i nie wygospodarowałam sobie swojego kącika do pisania. Trzymanie laptopa na kolanach przestało być wygodne. Niewielkie mieszkanie ma już wszystkie miejsca umeblowane i trudno było mi znaleźć jakiś wolny kąt. Po wielu dyskusjach prowadzonych ze sobą o świcie, przyszła mi myśl, że jedynym dobrym, nie wymagającym ponoszenia żadnych dodatkowych kosztów jest stół jadalny.

Wreszcie mam swój kącik, wprawdzie w salonie, na stole jadalnym, ale własny!

Jest okrągły i w takiej mikro wersji służył nam długo. Nie był wygodny do pisania, bo opadające łokcie po dłuższym czasie powodowały dyskomfort. Rozkładaliśmy go tylko na święta, ale po mojej małej rewizji, postanowiłam, że będzie tak teraz na co dzień.  Zajmuje wprawdzie więcej miejsca, ale każdy może się na nim pomieścić. W czasie obiadu z talerzami, a potem z laptopami. Niby taki drobiazg, ale dopiero teraz, po lekturze książki i swoim rozmowom, mam miejsce, gdzie mogę wygodnie uprawiać swoją pasję.

Wiecie co jest najgorsze, że nikt nigdy nie miał nic przeciw temu, tyle, że ja nigdy nie pomyślałam o sobie, swoim komforcie i wygodzie. Zawsze gdzieś tak skromnie przycupnęłam, nie tworząc dla siebie twórczego miejsca. Wszystko oczywiście na własne życzenie. To przerażające, kiedy zdajesz sobie sprawę, że tak długo spychasz siebie w nicość, a tak niewiele trzeba, aby poczuć się dobrze.

Randki artystyczne

Praca z książką i ze sobą przynosi same korzyści. Wyrwałam się z niemocy pisania. W międzyczasie totalnie zmieniłam szatę graficzną strony, dodając sobie tym samym tak potrzebnej energii. Nieodłącznym zadaniem „Drogi artysty”, poza pisaniem porannych stron, jest także odbywanie randek artystycznych ze sobą. O co chodzi?

Raz w tygodniu trzeba poszukać inspiracji, wyjść tylko ze sobą na spacer, do galerii, do kina, sięgnąć po album sztuki, obejrzeć film, przeczytać tomik wierszy, czyli wszystko to, na co nie znajdujemy zazwyczaj czasu. A wystarczy często godzina takiej relacji, aby otworzyć umysł, zainspirować się, zrelaksować i oderwać od codzienności.

Moje dwa dzienniki już prawie zapełnione

Autorka obiecywała, że z czasem, kiedy pewne jej zalecenia staną się rutyną, zaczną dziać się czary, to znaczy pewne synchroniczne zdarzenia. To sytuacje kiedy czegoś pragniemy, a cały świat nam sprzyja i niespodziewanie otrzymujemy wsparcie na tacy. Czytając o tym, wydawało mi się to abstrakcyjne i nierealne, ale przewidywania autorki zaczęły się spełniać.

Ni stąd, ni zowąd, niby przypadkiem, wylądowałam na wernisażu w samym centrum warszawskiego Związku Polskich Artystów Plastyków z udziałem ponad 90 twórców! Czułam, jakbym znalazła się nagle na innej planecie. To było cudowne i bardzo inspirujące spotkanie, choćby z tego powodu, że nie jestem częstym gościem galerii i nie mam kontaktu ze środowiskiem artystycznym. To było jedno z tych przedziwnych zdarzeń, które trudno wytłumaczyć.

A wszystko zaczęło się od drętwiejących nad ranem dłoni… Dalsza część historii w materiale „Rehabilitacja ciała i duszy”- czytaj tutaj.

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply