
Jedwabne – nić zawiłej historii
Podlasie kojarzy się z sielską krainą, gdzie folklor i staropolska gościnność osadzona jest w pięknych okolicznościach przyrody. Region ma jednak swoje problemy i mroczne karty historii. Występujące w dużej skali ubóstwo i piętno tragicznych wydarzeń wojennych odciska piętno na dzisiejszych mieszkańcach tych ziem. Próbując poznać podlaskie klimaty trzeba cofnąć się w czasie i poznać historię, która chwilami napawa chwałą, a innym razem daje świadectwo ludzkiego bestialstwa. Wydarzenia w Jedwabnem pokazują złożoność dawnych wydarzeń, odmienność dzisiejszych interpretacji i przynoszą gorzką refleksję nad okrucieństwem wojny.
Chcąc zrozumieć dziś, popatrz na wczoraj
Jak ognia unikałam tego tematu. Podróż w okolice Białegostoku była jednak dobrą okazją, aby zmierzyć się z bolesną lekcją historii i wydarzeniami, do których doszło 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem. Pojechałam na miejsce zagłady Żydów, których spalono żywcem w stodole, aby na miejscu przekonać się jak dziś wygląda okolica i na ile ta historia żyje w świadomości mieszkańców.

Wiem, że temat jest grząski, tym bardziej, że nie mam zacięcia historycznego. Jednak podróże w moim przekonaniu mają sens, kiedy poznaje się historię danego miejsca na miarę swoich możliwości, dostępnych źródeł i dokumentów oraz na miarę swojej wrażliwości. Wtedy wszystko układa się jak puzzle. Atmosfera miejscowości, temperament mieszkańców, tradycje, architektura, pomniki, a nawet smaki przenikają dawną historią i tworzą oryginalną kompozycję.

Będąc w pobliżu Wizny (relacja z pobytu TUTAJ) pojechaliśmy odwiedzić miejsce, które nie dodaje nam chwały, ale uczy pokory. Jedwabne to miejsce kojarzone z mordem Żydów, którego według źródeł historycznych dokonali Polacy działający z inspiracji niemieckich okupantów.
Gdzie leży prawda?
Kiedy popatrzy się na tę historię w szerszym kontekście, widać, że to małe miasteczko targane było w tym czasie innymi tragicznymi wydarzeniami. Jedwabne we wrześniu 1939 r. przeszło szybko z okupacji niemieckiej do sowieckiej. Powstał tam silny ośrodek konspiracyjny, ale na skutek donosów osłabł, bo sowieccy oprawcy zaczęli masowe aresztowania, deportacje i mordy Polaków.

Łącznie w latach 1939-1941 wywieziono z Jedwabnego 550 mieszkańców. Kiedy w czerwcu 1941 r. Niemcy ponownie wkroczyli do miasteczka, ludzie sami zaczęli wymierzać sprawiedliwość podejrzewając niektórych o współpracę z NKWD. Agresja przybierała różne formy, od ataków na domy żydowskie, aż po wyroki śmierci i spalenie żywcem 340 Żydów.
Jak trudno interpretować przyczyny i kontekst podobnych wydarzeń świadczą choćby doniesienia z trwającej wojny w Ukrainie. Wiemy o niej bardzo mało, a prawdziwe fakty wyjdą na światło dzienne zapewne wiele lat po zakończeniu tego konfliktu zbrojnego.

Widzimy jednak, że wojna wyzwala w ludziach skrajne emocje i zachowania. Dla wielu haniebnych czynów nigdy nie będzie wytłumaczenia. Można jednak zastanawiać się, jak sami zachowalibyśmy się w sytuacji, kiedy ktoś na naszych oczach morduje nasze dzieci. Tego nie da się w żaden sposób przewidzieć i chyba lepiej, aby to pytanie na zawsze pozostało bez odpowiedzi.
Przeklęta stodoła
O tym, jak można mieć różny stosunek do wydarzeń w Jedwabnem przekonałam się odwiedzając miejsce pamięci, gdzie spłonęło wielu przygnanych tam Żydów w czasie wojennej zawieruchy.

Niełatwo je odnaleźć, bo nie ma tablic informacyjnych, a charakterystyczny znak dwóch mieczy grunwaldzkich symbolizujących miejsce pamięci walki i męczeństwa narodu polskiego jest tak wtopiony kolorystycznie w ogrodzenie jakiegoś domu, że trudno go dostrzec. I tak cudem ocalał, bo oznaczenie nadawała PRL-owska organizacja państwowa, co jest dziś negatywnie postrzegane. Nam pomogło to w jakiś sposób dotrzeć do celu.
Milczące głazy
– Patrz. Na szarfie wieńca dobrze widać. Kidawa-Błońska – powiedziała z pogardą kobieta do swojego męża pod pomnikiem pomordowanych Żydów.
– A tu. Duda. Andrzej Duda – kontynuowała z niesmakiem.
– Tak. Jasno widać, kto Im sprzyja – szeptem dodał mąż kobiety.
Nie wiem jakie przesłanki sprawiły, że Ci ludzie przyjechali w to miejsce, ale słychać było, że mają wyrobione poglądy na temat wydarzeń w Jedwabnem i ludzi, którzy postanowili upamiętnić to miejsce składając wieńce pamięci.

Tuż obok pomnika stoi rząd potężnych głazów, które wyznaczają granice cmentarza żydowskiego. Ich toporność i rozmiar nie pozostawiają człowieka obojętnym. Milczą, ale ta cisza jest wymowna.
Delikatny jedwab
Rynek w Jedwabnem bardzo rozległy jak na taką małą miejscowość jest opustoszały. Nie ma żadnej knajpki ani kawiarni. Ktoś przemyka tylko w drodze do pobliskiego sklepu spożywczego. Dawna restauracja i dom weselny, choć pysznią się bogatym opisem w internecie, od dawna stoją puste i są zamknięte na cztery spusty. Jeśli chcesz tutaj coś zjeść zostaje Ci jedynie kebab serwowany tuż obok niszczejącego obiektu.

Jedwabne liczy dziś 1600 mieszkańców, a tragiczne doświadczenia wojenne, które dotknęły większość tutejszych rodzin jest zapewne ciągle żywa. Trudno budować przyszłość na takich zgliszczach, ale historię Jedwabnego skrzętnie wykorzystują politycy, historycy i aktywiści do własnych celów. Toczy się podskórna wojna na emocjach ludzkich.

Pomnik upamiętniający pogrom Żydów postawiono 2001 r. Dwa lata później w rynku odsłonięto Pomnik Pamięci Zesłańców Pomordowanych w Łagrach Syberii i Kazachstanu z nazwiskami wywiezionych i napisem: „Jeżeli wy mówić przestaniecie, kamienie wołać będą…”.

Pomnik przeciwko pomnikowi. Z historią tego miejsca trzeba się więc obchodzić delikatnie, jak ze szlachetnym jedwabiem. I można mieć tylko nadzieję, że z czasem nić historii utka dla Jedwabnego nowy, bardziej optymistyczny i radosny rozdział.
W materiale zawarłam informacje dostępne na stronie: https://pl.wikipedia.org/wiki/Pogrom_w_Jedwabnem

