Czerwona torebka,  Inspiracje,  Kultura,  Miejsca

Spacery z czerwoną torebką – Ogrody Zamku Królewskiego

Tym razem moja czerwona torebka odwiedziła godne sobie miejsce. Elegancko prezentowała się na pikniku w ogrodach zamkowych zorganizowanym z okazji jubileuszu 50-lecia odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie. To święto właśnie było dla mnie inspiracją do rozpoczęcia spacerów po Warszawie z czerwoną torebką, którą trzymałam w szafie przez 25 lat czekając na wielką okazję. Dopiero moje 50 urodziny uświadomiły mi, że sprzyjająca chwila jest codziennie.

Jest jeszcze jedna refleksja. Zamek Królewski i ja jesteśmy w tym samym wieku i razem świętujemy 50-tkę. Obiekt został wpisany do rejestru zabytków, co daje mi okazję uznawania także swojej skromnej osoby za egzemplarz nazwijmy to… wartościowy.

Majowy piknik w ogrodach zamkowych fot. Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Obiekt zabytkowy na szpilkach

Jak to lubi powtarzać moja koleżanka Marzenka, na wielkie wyjście trzeba się odpowiednio wystylizować. Planując spacer do królewskich ogrodów ubrałam krótki, beżowy płaszczyk, czerwone spodnie, czarne szpilki, a jako gadżet czerwoną parasolkę i oczywiście główną bohaterkę – czerwoną torebkę. Już po przejściu krótkiego odcinka z Nowego Miasta na plac Zamkowy czułam w kościach, a raczej w stopach, że jednak szarpnął mną ząb czasu.

Dzieło sztuki ogrodowej warte obejrzenia fot. Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Szpilki nosiłam jeszcze w czasach przedpandemicznych, bo tak najczęściej określa się dziś czas: coś przed lub po pandemii, więc nogi odzwyczaiły się od chodzenia na obcasach. Czego się jednak nie robi dla czerwonej torebki? Oprawa jest przecież ważna. Na chwiejących się nogach dotarłam więc dzielnie do ogrodów, które swoim urokiem wynagrodziły mi moje poświęcenie.

Królewska przechadzka

Zamek Królewski najczęściej jest odwiedzany i fotografowany od frontu, tj. od strony placu Zamkowego. Wraz z Kolumną Zygmunta i kamieniczkami stanowi najbardziej wdzięczny obrazek Warszawy.

Zamek Królewski od strony placu Zamkowego fot. Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Oblicze zamku diametralnie zmienia się od strony Wisły i jest równie atrakcyjny. U podnóża dostojnego gmachu rozciągają się dwa poziomy ogrodów. I warto Zamek Królewski obejrzeć z tych dwóch stron. Tym bardziej, jeśli zdecydujecie się zwiedzić zamek. Od strony Wisły można będzie odetchnąć i podziwiać „dzieła” tym razem sztuki ogrodowej.

Ten sam Zamek Królewski od strony Wisły fot. Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Ogrodowe tajemnice

Górna część ogrodów jest zaprojektowana wręcz od linijki. Geometryczne wzory spowijają całą przestrzeń z równiutko ustawionymi ławami i 88 drzewkami w donicach umalowanych w symetryczne romby.

Dolny ogród jest zaprojektowany z równie perfekcyjną dokładnością. Pośrodku jest ogromny trawnik otoczony na dłuższych bokach fontannami oraz kwietnymi tarasami.

Szaleństwa z czerwoną torebką w zielonym labiryncie fot. Ryszard Pultowicz

Najbardziej rzuca się w oczy wysoki roślinny labirynt, który pozwala zaszyć się w zakamarkach idealnie przyciętych grabów. Przetrwały one wojenną zawieruchę i wpisują się w zabytkowy charakter królewskiej rezydencji.

Ogrody zmieniają szatę o każdej porze roku, a prawdziwą królową jest dziewicza odmiana tulipana Serce Warszawy w kolorze głębokiej czerwieni, która zakwita wiosną na klombie w kształcie serca.

Pod tym trawnikiem znajduje się tajemnicze pomieszczenie fot. Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Najbardziej tajemnicze miejsce skryte jest jednak pod ziemią, a dokładnie pod soczystym trawnikiem, gdzie cztery metry niżej znajduje się wielkie pomieszczenie z siecią urządzeń sterujących nawodnieniem i oświetleniem otoczenia zamkowego.

Sztuka ogrodowa

Muzeum nie musi być nudne – to moim zdaniem mogłoby być główne motto Zamku Królewskiego. Odtworzenie ogrodów, dokonane dopiero przed kilku laty, wpisało się w główny zamysł wkomponowania budynku w otoczenie krajobrazu. Dzięki temu warszawska starówka zyskała jedyny, aczkolwiek niezwykłej urody park.

Zamek Królewski stara się być w zgodzie z naturą i podejmuje wiele ciekawych inicjatyw skłaniających nie tylko do samego podziwiania kompozycji ogrodowych, ale także przemyśleń na temat spójności przestrzeni oraz umiejętnego łączenia historii z nowoczesnością.

Czy dawne peruki były inspirowane chmurami? fot. Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Zwiedzanie ogrodów jest bezpłatne, a można je oglądać codziennie od 10.00-20.00, a dolny nawet do godziny 22.00.

Cztery pory roku

Spacerując po zielonych przestrzeniach można przez cały rok przyglądać się zmianom zachodzącym w przyrodzie i innym aranżacjom zaprojektowanym przez ogrodników.

Happening Teatru Akt fot. Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Jeśli ktoś mieszka poza Warszawą może obejrzeć i wysłuchać 12 webinarów (tutaj link: https://webinaria.ogrody-krolewskie.pl/najblizsze-webinarium) o sztuce ogrodowej, a także odbyć ciekawą podróż po najpiękniejszych ogrodach Europy oraz obejrzeć prezentację praktycznych aranżacji kwiatowych inspirowanych historycznymi trendami. W nagraniach pojawia się też wątek kulinarny, ponieważ pory roku kreują smaki, a kwiaty dekorację eleganckiego stołu.

„Potop” w ogrodach

W czasie tegorocznego pikniku, otwierającego letni sezon ogrodowy, honorowym gościem był wybitny aktor polskiego kina Daniel Olbrychski. Zdradzał tajniki kręcenia scen pojedynków do słynnego „Potopu” i komentował na żywo pokaz fechtunku i sztuki szermierczej. Wielka szkoda, że nie wziął w nich udziału wnuk sławnego aktora Antoni Olbrychski, który jest niezwykle utytułowanym zawodnikiem rangi światowej w szermierce historycznej.

W otoczeniu szermierzy tuż przed walką fot. Ryszard Pultowicz

Dowiedziałam się na przykład, że scena pojedynku Kmicica z pułkownikiem Wołodyjowskim została uznana za najlepszy, najpiękniejszy i najtrudniejszy pojedynek w polskiej kinematografii i jeden z najlepszych w historii światowego kina. Tę walkę w najmniejszych szczegółach zaplanował europejski specjalista w tym zakresie prof. Waldemar Wilhelm ze Szkoły Filmowej w Łodzi. Trening dla Olbrychskiego i Łomnickiego trwał dwa miesiące i polegał na takim operowaniu szablami, aby celem nie było trafienie, ale nietrafienie przeciwnika.

Pamiątkowe zdjęcie z mistrzem Danielem Olbrychskim fot. Ryszard Pultowicz

Wołodyjowski w korkach piłkarskich

Jak przyznał Olbrychski tylko i wyłącznie wytrenowane usztywnienie nadgarstka i łokcia, pozwoliło w pewnym momencie zatrzymać ostrze w minimalnej odległości, ratując życie jednego z aktorów. Dodatkowym utrudnieniem podczas całej sceny były strugi deszczu, które bardzo szybko rozmiękczyły grunt. Zrobiło się bardzo ślisko, dlatego też aktorzy dla utrzymania stabilizacji podczas kręcenia tych kadrów, mieli na nogach piłkarskie korki.

Odtworzenie najciekawszego pojedynku z „Potopu” fot. Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Jest w „Potopie” jeszcze jedna scena pojedynku zasługująca na najwyższe uznanie. Starcie pomiędzy Kmicicem a księciem Bogusławem odbywa się na koniach, co było wręcz niemożliwe do nakręcenia w rzeczywistości. W rumaki wcielili się Waldemar Wilhelm wraz z reżyserem Jerzym Hoffmanem, którzy wzięli aktorów na swoje barki do nakręcenia zbliżeń. Efekt przerósł oczekiwania.

EFEKTEM UBOCZNYM
spaceru po Ogrodach Zamkowych jest niespodziewane spotkanie z filmowym Kmicicem i poznanie ciekawostek z kręcenia scen „Potopu”

Pojedynek z Kmicicem

Podczas pikniku miałam możliwość zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z Danielem Olbrychskim i symbolicznie skrzyżować swoją parasolkę z szablą Kmicica. Taka okazja nie zdarza się na co dzień i czułam się naprawdę zaszczycona, że miałam możliwość zamienienia kilku słów z mistrzem, który w pełni zasługuje na ten tytuł.

To były mrożące krew w żyłach sceny fot. Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Jeśli nawet nie będziecie mieli okazji zmierzyć się w pojedynku z Kmicicem, zawsze możecie zaszyć się w zielonym labiryncie, albo podziwiać zmieniające się o każdej porze roku kwiatowe rabaty w ogrodach królewskich. To może być wspaniałe zakończenie spaceru po tętniącej życiem i zatłoczonej Starówce. Na mojej mapie spacerów w czerwoną torebką ogrody zamkowe zajmują wysokie miejsce wśród największych atrakcji Warszawy.

Zdarzały się też wpadki i upadki fot. Ryszard Pultowicz

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply