Czerwona torebka,  Inspiracje,  Kultura

Spacery z czerwoną torebką – warszawska Praga

Legendarna dzielnica Warszawy zawsze wzbudzała we mnie dreszczyk emocji. Może nawet lekki strach, a na pewno respekt przed mieszkańcami słynnej Pragi. Rejon przez długi czas okryty był niechlubną sławą, że jest niebezpieczny, przestępczy i pełen oszustów. W świadomość wrył się obraz obskurnych budynków, bałaganu i biednych ludzi. Wybrałam się na Pragę z czerwoną torebką, aby sprawdzić na ile te opinie są mitem, a na ile rzeczywistością.

Dreszczyk emocji

Świadomie nie planowałam tej wizyty w godzinach wieczornych mając pewne obawy związane z wątpliwą reputacją tej części Warszawy. Rzadko spaceruję w tych rejonach i dotychczasowe przejazdy samochodem przekonały mnie, że to najbezpieczniejsza forma poruszania się po tej okolicy. Chciałam jednak odczarować ten ponury wizerunek stworzony w mojej głowie na spacerze z czerwoną torebką.

Słyszałam, że Praga jest obecnie wymarzonym miejscem dla twórców i artystów, ludzi szukających czegoś zaginionego i oryginalnego. Przestrzenią pełną nowoczesnych budynków, wyremontowanych kamienic, ciekawych knajpek i architektonicznych ciekawostek kontrastujących ze starą zabudową.

Zanim wyparuje alkohol

Niedzielny poranek dawał szansę, że ci, którzy balowali poprzedniego dnia jeszcze nie wstali, a planujący imprezę zrobią to dopiero po południu. Opustoszałe ulice i podwórka pozwoliły mi bez ciekawskich, a także i niechętnych spojrzeń fotografować wiele miejsc i zakamarków. Już po dwóch godzinach spaceru ławeczki w zacisznych miejscach miały swoich „spragnionych” lokatorów. Trochę zaspanych, ale na tyle zmęczonych, aby gwałtownie nie reagować.

Galeria kontrastów

Praga dla mnie to świat skrajności. Widać to na każdym kroku, patrząc na budynki, ludzi i drzewa. Zachowały się jeszcze stare kamienice i podwórka z charakterystycznymi kapliczkami. Pomazane ściany, stare napisy, obłupane cegły budynków i zardzewiałe bramy dają wyobrażenie, jak mogły kiedyś wyglądać te miejsca. W ten niedzielny poranek brakowało tylko ludzkich głosów, takiego dawnego harmidru od nawoływań, kłótni i krzyków.

Tak naprawdę Praga to żywa galeria kontrastów, dzieł nieprzeciętnych, oryginalnych, spontanicznych, emocjonalnie wyrażanych na ścianach w wyzwiska zarówno na sąsiadów, jak i polityków. Na zdjęciach, które zamieszczam można podziwiać sztukę ulicy w najlepszym wydaniu. Tutaj twórcą czuje się każdy i wszędzie. Nawet w pewnej ciemnej bramie stos butelek po alkoholu tworzy artystyczny ferment. Jednym się to może podobać, innych może odrażać. To świadczy jednak o czymś ważnym – Praga nikogo nie pozostawia obojętnym.

Nie znasz cwaniaka nad warszawiaka

Moje pierwsze wspomnienia z tej dzielnicy pochodzą sprzed ponad 20 lat. Nigdzie nie widziałam, aby sklepy były osłaniane blaszanymi osłonami lub grubymi kratami i zamykane na wielką kłódkę. Większość sklepów była szczelnie zabarykadowana jakby przez miasto miała przejść wroga armia wojska. Zabezpieczenia miały uchronić towar przed licznymi kradzieżami, bo złodzieje prascy uchodzili za najdoskonalszych i do dziś są legendą.

Słyszałam od dawnych mieszkańców tej dzielnicy, że wśród złodziei obowiązywał kodeks honorowy. Nie okradano swoich najbliższych sąsiadów, a jeśli jakiś przygodny rzezimieszek złupił ten teren, szybko musiał oddać zrabowane łupy. Ten światek znał się doskonale i miał swoje wewnętrzne porachunki. Warszawiacy do dziś używają stwierdzenia, że „kiedyś to byli porządni złodzieje…”

Legendarny bazar

Skradzione przedmioty można było też szybko odzyskać na Bazarze Różyckiego, kultowego miejsca na warszawskiej Pradze, mieszczącego się między najbardziej szemranymi ulicami: Targową, Brzeską i Ząbkowską. Targowisko zostało założone przez farmaceutę Juliana Józefa Różyckiego przed 140 laty. W swoim rozkwicie, zaraz po wojnie, było tam aż 500 stanowisk i 200 sklepów.

To było gwarne miejsce pełne osób sprzedających, kupujących, gapiów, kieszonkowców, paserów i zręcznych oszustów naciągających na grę w trzy karty. Kupić można było dosłownie wszystko od różnej maści towarów, po broń i podrabiane dokumenty, jak to się mówi mydło i powidło. Wśród tłumu handlujących warszawiaków unosił się zapach flaków, a najpopularniejszym daniem były pyzy.

Praski ferment

Trudno dziś szukać śladów ówczesnej wrzawy, ale bazar istnieje do dziś i prowadzona jest tam sprzedaż akcesoriów weselnych, komunijnych i do chrztu. Chciałaby się powiedzieć: jakie czasy taki folklor.

W „Balladzie o Bazarze Różyckiego, numerze na rolkę” śpiewano tak:

Na Barze Różyckiego
Idzie handel na całego.
Kawior, szampan, śledzie z beczki,
Czapka z daszkiem, hełm niemiecki,

Nowy rower bez pedałów,
Słoń w krawacie, sztyft z regału,
Zegar z turbo cyferblatem,
Kałasznikow z termostatem. (…)

Na Bazarze Różyckiego
Idzie handel na całego,
Tutaj dolce tanio kupić,
To jak forsę w Wisłę rzucić.

No to chlup!

Zastanawiam na ile najsłynniejsza fabryka w dzielnicy wpłynęła na mentalność i nałogi mieszkańców Pragi. Jeśli pod nosem wódka leje się strumieniami, to trudno być obojętnym. Dzielnica słynęła z produkcji najlepszych polskich wódek: Wyborowej, Luksusowej, Żubrówki i Żytniówki. Wytwórnia Wódek „Koneser” w okresie rozkwitu, który przypadł na dwudziestolecie międzywojenne produkowała 250 tysięcy butelek alkoholu dziennie.

Dzisiaj to dawne wspomnienie, choć w charakterystycznych budynkach z czerwonej cegły znowu tętni życie. Dawna fabryka została przekształcona w Koneser-Centrum Praskie tj. kulturalno-rozrywkowe centrum z licznymi restauracjami, galeriami, sklepami, gdzie organizuje się koncerty, targi, wystawy i spektakle.

Atmosferę i smak starej wytwórni można jeszcze poczuć w utworzonym tu Muzeum Polskiej Wódki. Poza historią wytwarzania mocnych trunków i zwyczajami związanymi z ich piciem w cenie biletu jest także degustacja różnego rodzaju wódek.

Praskie kapliczki

Prawobrzeżna część Warszawy nie została tak mocno zniszczona w czasie wojny, jak centrum miasta, co sprawia, że Praga ma do dziś swój oryginalny, niepowtarzalny urok. Na pewno tworzą je liczne kapliczki Maryjne. W okresie okupacji niemieckiej i terroru II wojny światowej powstawały one jak grzyby po deszczu niemal na każdym podwórku.

Przestraszeni i zmęczeni okrucieństwem wojny mieszkańcy szukali ukojenia w modlitwie. Ze względów bezpieczeństwa nie gromadzili się masowo w kościołach, a małe kapliczki pozwalały im modlić się w małych grupach o każdej porze dnia i nocy.

Wiele kapliczek zostało zlikwidowanych podczas budowy nowych przestrzeni architektonicznych, ale można obecnie podziwiać około 120 takich religijnych perełek.

Praga to żywa galeria kontrastów, dzieł nieprzeciętnych, oryginalnych i spontanicznych, gdzie twórcą czuje się każdy i wszędzie. Praga nikogo nie pozostawia obojętnym.

Kiedy harmonia rżnie, ferajna tańczy

Jak to na Pradze, skrajności są tu na porządku dziennym. Na podwórkach było słychać nie tylko modlitwy, ale dźwięki kapeli podwórkowych.

Któż nie zna piosenki „Chodź na Pragę”?

Rzuć bracie blagę. I chodź na Pragę!
Weź grubę lagę, melonik tyż!
Zobaczysz w trawie dziewczynki nagie,
każda na wagę, ma to co wisz!

Byle łamagę! I Babę Jagę!
U nas się bierze pod żeberko i za kark!
Więc ponieś flagę, weź na odwagę
i chodź na Pragę pod lunapark!


Na cześć muzyków postawiono nawet oryginalny Pomnik Praskiej Kapeli Podwórkowej. Do kompletu wspomnień trzeba jeszcze dodać język dawnej Pragi, który tworzyła gwara warszawska. To wszystko sprawie, że zarówno kiedyś, jak i dziś Praga jest niezwykle ciekawym miejscem na mapie Warszawy.

Tak więc na wódeczkę, bułeczkę i kotlecika oraz herbatkie zapraszam na Pragie! 😊

I do obejrzenia galerii zdjęć:

Łatwiej lekko pisać, niż lekko przejść przez życie, ale razem jest znacznie łatwiej. Zapraszam więc do wspólnej podróży przez codzienność. Znajdziecie tu chwilę wytchnienia, dużą dawkę optymizmu i wiele inspiracji. Pokazuję jak wielką moc ma siła pozytywnego myślenia, a także jak dostrzegać efekty uboczne trudnych decyzji i niesprzyjających zdarzeń.

Leave a Reply