Stróże naszej duszy
Czy anioły naprawdę istnieją? Jestem przekonana, że każdy z nas spotkał go na swojej drodze. I to nie jednego. Nieraz przybierają ludzką postać, innym razem tylko czujemy ich obecność.
Spotkałam na swojej drodze anioła. Są to takie historie są z pogranicza rzeczywistości. Inni może obojętnie przeszliby na tym faktem, ale dla mnie była to sytuacja niecodzienna.
Byłam w ciąży. Czekałam w Szpitalu Inflanckim na poród. Chodziłam po korytarzu, nie wiedząc za bardzo, co robić. Kobiety, albo były zatopione we własnych myślach, albo skupiały całą swoją uwagę na nowo narodzonych dzieciach. Pielęgniarki też były zajęte swoimi sprawami. Czułam się jak osoba z innej planety. Nikt nawet nie zahaczył wzrokiem o zestresowaną pacjentkę, która włóczyła się po szpitalu. Zatrzymałam się przed tablicą ze zdjęciami noworodków. Patrzyłam ciekawie, wybierające te najładniejsze. Byłam ciekawa jak będzie wyglądać moje dziecko…
Poszłam dalej, przechodziłam obok drzwi wejściowych na moim piętrze. Nawet nie patrzyłam na osobę, która wchodziła. Za to ona wręcz przeciwnie. Najpierw usłyszałam głos.
– Wszystko będzie dobrze. Bóg czuwa nad Tobą i ma Cię w opiece.
Ocknęłam się. To do mnie? – pomyślałam. Spojrzałam na uśmiechniętą kobietę w upiętym czarnym koku, która wyraźnie do mnie kierowała te słowa. Obejrzałam się. Kiedy ponownie spojrzałam przed siebie, kobiety nie było, jakby się rozpłynęła.
Może to pielęgniarka, która biegła na dyżur? Może dobra kobieta, która zauważyła zamyśloną ciężarną? Nie wiem. Była dla mnie dobrym duchem. Jej słowa sprawdziły się, co do joty. Poród przebiegł bardzo dobrze, a moja córka wydała mi się najpiękniejsza na świecie.
Wierzę, że to był mój anioł. Nie jedyny zresztą, którego spotkałam na swojej drodze życia.
Elżbieta Sandecka-Pultowicz